Tak czy inaczej opóźnienie nie jest duże.
Hmm... Mam wrażenie, że większość komentarzy dotyczy matki, więc już wyjaśniam:
w niedalekiej przyszłości poznamy kilka jej sekretów, wtedy będziemy miały okazję poznać jej przeszłość i uciążliwe życie, które do tej pory nawet dla Hayley było tajemnicą. Reszta się okaże, bo i tak dużo Wam powiedziałam. :)
Miłego czytania i do jutra!
_________________________________________________________________
Odchyliłam lekko głowę, by tym razem swobodnie móc ujrzeć
ciemne, nocne niebo, które zdawało się być tuż za okienną szybą. Owinięta miękkim,
brązowym kocem siedziałam na krześle, z kubkiem gorącej herbaty z cytryną w
ręce. Uwielbiałam zapach tego cudownego napoju, kupionego w pobliskim sklepie.
Jego przyjemny lekki zapach oraz cudowny smak, tak różniący się od innych. Starałam
się nie myśleć o problemach, które wręcz wdrążają się w moje życie od czasu
poznania Loczka. Smutek i udręka, a także pech uczepiły się mnie chyba na wieczność.
Ciąża matki jeszcze bardziej mnie dobiła. Gdy się o niej dowiedziałam, miałam
ochotę zrobić w domu awanturę, ale… Powstrzymałam się, choć z trudem.
-Wszystko w porządku? – matka zajrzała do mojego pokoju,
lekko uchylając przy tym drzwi.
Nie chciałam jej widzieć. Jej twarz, która uśmiechała się
przyjaźnie, odpychała mnie już na samym wstępie. Jej wygląd… Nie była
zmartwiona, cieszyła się.
-Tak… - parsknęłam niemiło.
-Chciałam Ci o tym powiedzieć… W lepszej sytuacji… Oj… -
zaczęła.
-Nie obchodzi mnie to! – przerwałam.
Słuchanie jej było niemiłosierne. Powodowało ogromny ból.
-Nie chcesz wiedzieć kto jest ojcem? – spytała z nadzieją.
-Des? Nic nowego. – mruknęłam.
Chwila ciszy dała mi się we znaki. Nerwy buzowały, a
rozgrzane czoło piekło. Czułam się jakbym zaraz miała upaść. Dobić mogła mnie
jedynie kolejna wiadomość…
-Prawdopodobnie Harry. – matka złożyła ręce na piersi,
robiąc przy tym minę, która wyglądała jakby chciała powiedzieć ‘’a nie
mówiłam?’’.
Znów cisza. Lekka, jednak nieprzyjemna.
-Słucham? – spytałam z niedowierzenia.
Moje serce nagle stanęło, tak jak w Chelmsford. Czułam, że
krzesło, na którym siedzę zapada się pod ziemię, a ja razem z nim. Okropne
uderzenie gorąca, jak gdyby fala. Długi, uciskający ból pod czaszką tuż nad
rozgrzanym czołem. Słone łzy napływające do oczu, drażniące spojówki. Powieki
opadły, przede mną była jedynie ciemność. Tym razem poczułam się inaczej, lekko
jak nigdy. Wiedziałam, że moje ciało powoli osuwa się na ziemię. Nie mogłam
tego opanować, bo było to silniejsze ode mnie. Lekkie uderzenie, jak gdyby
koniec. Koniec wszystkiego…
***
Moje powieki spoczywały na oczach, nie pozwalając mi nic
zobaczyć. Czułam się jak sparaliżowana, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Moje
ciało było bezwładne, niepewne, niespokojne. Pozostał mi jedynie słuch.
Dokładnie łowiłam każdy, nawet najcichszy szmer. Wiedziałam, że gdzieś niedaleko
mnie znajduję się dużo ludzi – chodzą i biegają, rozmawiają. Był to bardzo
stłumiony szmer, więc wszystko wskazywało na to, że działo się to za ścianą.
Następnie usłyszałam głośną, energiczną melodię, która rozprzestrzeniła się
kilka kroków ode mnie, był to dzwonek telefonu mojej mamy.
-Nie martw się, Des… - mówiła, prawdopodobnie do komórki. –
Wszystko jest w porządku, ale niepotrzebnie skłamałam.
Cisza.
-Muszę odciągnąć tego kryminalistę od mojej córki! – ton
matki wyraźnie zaostrzył się.
Cisza.
-Des, zrozum… Wiesz jaki jest twój syn… - rodzicielka
uspokoiła się.
Cisza.
-Skąd wiesz, że on ją kocha? Nie rozmawiasz z nim. – znów
stała się zdenerwowana.
Cisza.
-To nie rozmowa na telefon, spotkamy się, kiedy zabiorę ją
do domu. Po za tym, chcę przypomnieć ci, że jej ojciec w dalszym ciągu chce ją
zobaczyć, a ukrywanie tego przed nią nie jest czymś łatwym. Nie ważne. Do
zobaczenia. – zakończyła.
Moje serce znów zastygło, jakby zmrożone lodem. Rodzicielka
w jednej chwili stała się znienawidzoną osobą. Okłamała mnie nie tylko o tym,
że jest w ciąży z Loczkiem, ale też o tym, że mój ojciec nie żyje. Ojciec,
którego tak potrzebowałam, którego tak kochałam, przez którego ‘’śmierć’’
płakałam. Zaczynam wątpić w prawdomówność matki… Całe moje życie staje się
jednym wielkim kłamstwem. Nie jestem pewna jutra, nie wiem czy kobieta, która
troszczyła się o mnie przez siedemnaście lat jest osobą której mogę na nowo
zaufać. Może miłość, którą mnie darzy też wymyśliła?
Boże, jak ja się przestraszyłam...
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie :D
nie rób tego nigdy więcej , myślałam że zejdę na zawał !!!!
OdpowiedzUsuńKochana imienniczko.... Czy ty chcesz, żebym zeszła z tego świata na zawał serca? :O No weź no! :( Wpatrywałam się przez dobrą chwilę w ten laptop z miną: WTF?... I zaczęłam sobie myśleć: no nie! to nie może być prawda, bo loczek nie jest takim chujem... W ogóle to ta matka to jakaś dziwka - puszcza się z żonatym facetem, okłamuje córkę, że jest w ciąży z jej ukochanym i że jej ociec nie żyje o.0 Jak taka istota mogła się w ogóle urodzić? -.-
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za wszelkie słownictwo xD
Z każdym rozdziałem coraz bardziej się wciągam w to opowiadanie <3 Nie mogę doczekać się następnego! :3
P.S. Na http://you-are-so-pretty-when-you-cry.blogspot.com/ udostępniłam już ostatni rozdział przed epilogiem xx
O jeju już myślałam że to naprawdę Harry uff :)
OdpowiedzUsuńBoże jakie emocje czekam na next
OdpowiedzUsuńŁoooooo.... No nie mogę. Tym to mnie normalnie rozwaliłaś. Masakra jakaś po prostu... Brak słów. Nie wiem, co napisać. Rozdział genialny; akcja zaczęła robić się mroczna (Hahah.... Jak w jakimś filmie kryminalno-sensacyjnym) i dzięki temu to opowiadanie podoba mi się jeszcze bardziej. Jest takie dokładne, przemyślane, ale tajemnicze -nie do końca wiem, jak napisać to, o czym myślę. Super, super...!! Bardzo mi się podoba ;D
OdpowiedzUsuńNo nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów... <33
/za wszelkie błędy przepraszam, ale komentarz jest pisany na szybko/
Kurwa ale jak Harry z mamą lek?!?!?!?!?!?! Sie kurwa porobiło
OdpowiedzUsuńPrzecież, w dalszej części rozdziału jest napisane, że skłamała!
UsuńCzytaj ze zrozumieniem!