Tak czy inaczej zapraszam na rozdział 29. :)
Nie zapomnij zostawić komentarza.
_______________________________________________________________
-Harry już wie o tym, że zostanie ojcem? – spytałam zaraz po
otwarciu oczu.
-Kotku, jesteśmy w szpitalu, nie rozmawiajmy o tym. – matka pogładziła
mnie po głowie, jednak ja gwałtownie odepchnęłam jej rękę. – Coś nie tak?
-Może to, że Harry nie jest ojcem tego dziecka? – z trudnością
usiadłam na szpitalnym łóżku.
-Córciu, to jego dzie… - zaczęła.
-Kłamiesz! – krzyknęłam wyrywczo, zaciskając pięści na
prześcieradle.
-Nie powinnyśmy zaczynać tutaj tego tematu. – matka wstała z
krzesełka, które stało tuż obok mojego łóżka.
Kobieta lekkim krokiem podeszła do okna, po czym opadła się
o parapet, z uwagą wpatrując się w spadające z nieba krople deszczu.
-Wiesz jak to jest? – westchnęła głośno. – Wiążesz się z
kimś, kto według ciebie jest idealny, nie ma wad, posiada same zalety… Nie
zdajesz sobie sprawy z tego, jak jego obecność może ci zaszkodzić. Jest zły do
szpiku kości, jednak tobie wydaje się, że go kochasz… Kochasz całym sercem. Wiesz,
że widziałaś za dużo, ale nie wiesz, czy to może ci zaszkodzić… I gdy wydaje ci
się, że wszystko jest w porządku, on przestaje być zauroczony… Zaczyna
traktować cię tak, jak innych, jak swoich niewolników. Nie możesz być tak
naiwna jak ja, zrozum…
Ostatnie zdanie wydobyte z ust matki było ciche i stłumione.
Pozostawiało cień tajemnicy na całą jej opowieść, która dla mnie była czymś nierealnym
i nieosiągalnym, dziwnym.
-O czym mówisz? – spytałam, uważnie obserwując jej skupioną
sylwetkę, która nadal lustrowała krople deszczu, lecące z nieba niczym łzy
Matki Ziemi.
-O moim życiu… O naszym życiu… - westchnęła ponownie.
-Jak to? – spytałam, nadal siedząc na łóżku.
Nie wiedziałam, co rodzicielka sugeruje mówiąc, że opowieść
dotyczy naszego losu.
-Twój ojciec był naprawdę złą osobą… - wyszeptała.
Chwila przytłaczającej, głuchej ciszy spowodowała przejście
niemiłych, drażniących dreszczy, tuż pod karkiem.
-Był kryminalistą. Nie zauważałam tego, chociaż codziennie
widziałam nowe tatuaże na jego ciele, nowych rannych ludzi, nowe niedopałki
skrętów, codziennie uczyłam się nowych wyzwisk, czasami kierowanych do mnie.
Koszmar. Kochałam go, a on? Bawił się mną. Zaczęło się od imprez i alkoholu, a
później? Pierwszy, drugi joint… Popadłam w nałóg, z którego wychodziłam latami.
Miałam wtedy piętnaście lat, a on był już dorosłym, dwudziestopięcioletnim mężczyzną.
Namawiał mnie na czyny, przez które prawie wylądowałam w więzieniu. Napady,
kradzieże… Nie wiedziałam, że miłość może spowodować aż taki uszczerbek duszy
człowieka. – matka odwróciła się na pięcie, prezentując tym samym łzy
spływające po jej policzku. – Odizolowałam się od matki, która nie miała wtedy
ze mnie żadnego interesu, pozwalała mi na wszystko i nawet nie myślała o mnie.
W wieku szesnastu lat przeprowadziłam się do domu twojego ojca, o ile stary,
zniszczony budynek byłej fabryki można nazwać domem. Towarzystwo, które miałam
okazję tam poznać, do dzisiaj krąży mi po głowie… Ćpuny i pijacy! – matka otarła
łzy. – Pięć lat czekałam aż on w końcu zmądrzeje. Starałam się go zmienić, a
gdy już myślałam, że mi się udało zgodziłam się na ślub. Parę dni po
uroczystości dowiedziałam się, że za sześć miesięcy przyjdziesz na świat.
Obydwoje byliśmy bardzo zadowoleni, jednak ojciec wyjechać zaraz po twoich
narodzinach. Wrócił gdy miałaś dwa lata i został z nami przez kolejne kilka
lat. Później znów wrócił do świata alkoholu i narkotyków. Nie widziałam go od
dawna. Dopiero wczoraj dowiedziałam się, że jest w Londynie i bardzo chcę się z
nami spotkać… I co mam teraz zrobić? Spotkać się z nim i udawać, że wszystko
jest w porządku? Teraz jestem z Desem i nie mam zamiaru do niego wracać. –
zakończyła, gwałtownie siadając na krześle.
Jej dłonie zaraz powędrowały na twarz, którą w nich skryła.
-Żyjesz w kłamstwie… - wyszeptałam. - Chciałaś odciągnąć
mnie od Harry’ego, bo według ciebie jest kryminalistą? Wydaje ci się, że skończę
jak ty? – krzyknęłam zdenerwowana.
Nie wiedziałam, jak zinterpretować opowieść matki. Z jednej
strony wiem, dlaczego jest tak nadopiekuńcza, z drugiej strony, nie wiem,
dlaczego twierdzi, że Loczek jest złym człowiekiem.
-Idę zapalić. – powiedziała, po czym wstała, nie patrząc
nawet na mnie.
-Jesteś w ciąży! – krzyknęłam po raz drugi, gdy ta była przy
drzwiach.
-To tylko jeden papieros. – odpowiedziała.
Gdy wyszła złapałam za telefon komórkowy, szybko wybierając
numer Zielonookiego.
-Heyley? – spytał znajomy, łagodny głos w słuchawce.
-Harry, mam prośbę… - powiedziałam półszeptem. – Jak wyjdę
ze szpitala pomożesz mi odnaleźć mojego ojca?
-Jesteś w szpitalu? – chłopak wyraźnie zdziwił się. –
Przyjadę do ciebie!
-Harry, zaczekaj. Nie może tu być mojej matki, wiesz jaka
jest… - zmartwiłam się.
-Dzwoń jak tylko wyjdzie. – chłopak westchnął i także
wyraźnie posmutniał.
-Kocham cię, Harry… - po raz pierwszy wyszeptałam do niego
te słowa, niepewnie.
-Ja ciebie też, kochanie. – powiedział tonem, który
zasugerował, że chłopak uśmiechnął się lekko.
Rozłączyłam się.
Super<3
OdpowiedzUsuńczekałam , czekała i się doczekałam !!! rozdział cudny !!
OdpowiedzUsuńczekam na next !!:)
Nareszcie nowy rozdział <3 ekstra
OdpowiedzUsuńw końcu dodałaś. świetny < 3
OdpowiedzUsuńJej matka jest chora... Akurat mogła powiedzieć jakiś czas temu swojej córce prawdę, w końcu nie ma pięciu lat, zrozumiałaby. A to, że dopiero teraz powiedziała jej o tym wszystkim działa na jej niekorzyść, w dodatku to, że chciała ją oddać do adopcji też było nie fair. To że ona była głupia, miała męża - kryminaliste, to nie znaczy, że za to wszystko ma płacić jej córka. Powinni ją leczyć, a wgl to jej byly mąz mial na nia zly wplyw, a Des? zaczela palic i zachowywac sie jak przyuroczona nastolatka, zalosne, jeszcze ta ciaza xd pozderki
OdpowiedzUsuńNadużywam słowa 'to', tak z emocji. Wkurzył mnie ten babsztyl. Jeszcze ta ciąża rzekomo z Harrym xd dnoo. Szkoda, że nie wie nic o Desie, idiotka. Ciekawa jestem, czy Hayley spotka się z ojcem :) Harry, I love you! <3 Em ogólnie to ciesze sie, ze dodalas rozdzial wreszcie :* Czekam na kolejny :) xx Ala
OdpowiedzUsuńI nareszcie dowiedzieliśmy się o przeszłości jej matki! :3 Ale i tak nie zmienię o niej zdania, bo ciąża i papierosy? Suka -.- Przepraszam za wyrażenie, haha :) Cieszę się, że Heyley dowiedziała się o wszystkim i nie pokłóciła się z Haroldem <3 Końcówka była najlepsza - taka słodka *.*
OdpowiedzUsuńhttp://shaky-fanfiction.blogspot.com/
Świetny rozdział, jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńhttp://closertotheedgeblog.blogspot.com/
Oh... Cudowyny rozdział!! <33 A teraz lecę czytać trzydziestkę. ;D
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie ;*