Sobota, a więc także i rozdział.
Nie jest rewelacyjny, a do tego krótki, ale już jutro pojawi się kolejna część, która -mam nadzieję- będzie zdecydowanie dłuższa i lepsza.
A więc miłego czytania i komentowania. :)
________________________________________________________
Przyszedł czas, by stanąć na nogi. Otrząsnąć się z
przeszłości i zacząć żyć tym co będzie. Wszystko co działo się wcześniej
powinno odejść w niepamięć. Złe wspomnienia powinny zostać zastąpione nowymi,
lepszymi, wszystko powinno zacząć kroczyć do przodu z podniesioną ku słońcu
twarzą i rozchylonymi ramionami, które tylko czekają na powitanie nowych ludzi,
którzy w przyszłości zaczną być kimś o wiele ważniejszym… Nie mówiąc o miłości,
którą znalazłam. Matka, która jest jej przeciwna powinna w końcu wylądować w
domu wariatów, otrząsnąć się i wrócić na ziemię. Nie wie jak było naprawdę, a
mimo tego zawsze wtrąca swoje pięć groszy. Zawsze, gdy tylko przekracza próg mojego
pokoju, wiem, że szykuje się awantura. Powinnam odpuścić, ale nie potrafię.
Argumenty matki nie przekonałyby nawet dziecka, które patrzy na świat przez
różowe okulary i wierzy w każde słowo, które –według osoby nakłaniającej-
gwarantuje wielkie szczęście, radość i kolorowe życie. Szkoda tylko, że
wyrosłam z tych czasów… Z czasów odbierania świata jako raju. Teraz wiem, że
ideał świata istnieje tylko w naszej wyobraźni, choć i tam czasami wkradają się
gorzkie sceny. Jako ludzie jesteśmy naprawdę inteligentni, zbyt wiele
rozumiemy, ale czasami zdarza nam się łudzić, często mamy nadzieję na coś, co
według nas samych jest nieosiągalne. Po co w ogóle w naszym życiu jest ten
sztuczny zapał, który znika zaraz po tym jak upadniemy? Życie nie przygotowało
nas na porażki, to my musimy nauczyć się podnieść i iść dalej, nie patrzyć w
tył. Nawet, gdy życie diametralnie się zmienia, my nie dajemy sobie rady…
Przynajmniej w moim przypadku… Każdy wypomina mi teraz zmianę charakteru, stylu
życia i zachowania. Mówią, że bardzo widać różnicę… Mają rację. Kiedyś byłam
inna, słaba, bezsilna, a teraz muszę walczyć ze złem świata, które czyha na
mnie ze wszystkich stron – ojciec ćpun, niewyrozumiała matka, ciąża… Po co mi
to wszystko? Dlaczego wcześniej te problemy mnie nie dotyczyły? Co zmieniło
moje życie? Co pozwoliło mi na tak dalekie posunięcia?
***
Założyłam czarne, wiosenne Adidasy, po czym szybkim krokiem
wyszłam z domu. Chciałam jak najszybciej opuścić nieprzyjemny budynek,
zdecydowanie bardziej wolałam znaleźć się w szkole. To mój pierwszy dzień po
długiej, kilkutygodniowej nieobecności spowodowanej szpitalem. To, że szłam w
to miejsce z uśmiechem na ustach było spowodowane myślą o spotkaniu Harry’ego,
którego nie widziałam jakieś trzy może cztery dni. Rozmawialiśmy codziennie
przez telefon, ale to nie to samo co możliwość wtulenia się w jego cudowne,
lekko umięśnione, wytatuowane ciało ochraniające mnie przed złem świata. Szłam
więc z uniesioną głową z uśmiechem witając przechodniów. Słońce rozpromieniło
się na twarzach mijanych ludzi, przez co zdawali się być bardziej pogodni,
weseli, a to tylko poprawiło mi humor. Myśl, że inni cieszą się życiem
zadawalała tarze mnie. Zawsze starałam się być osobą dobrej myśli, być ‘’tą
optymistką’’, z czasem jednak pozostał
mi jedynie nieubłagalny realizm…
-Witaj, kochanie. – z rozmyślań wyrwał mnie miły, przyjemny,
znajomy głos dobiegający zza moich pleców.
-Harry? – powiedziałam zatrzymując się, a następnie
odwracając lekko na pięcie.
-We własnej osobie. – powiedział z przepięknym uśmiechem na
ustach.
Chłopak rozłożył ręce, co miało pokazać mi, że chce abym
przytuliła go i zapomniała o całym źle świata.
-Tęskniłam za tym… - powiedziałam cicho, łącząc swoje ciało
z ciałem chłopaka.
-Nie tylko ty… – Zielonooki delikatnie pocałował mój
zaczerwieniony, ciepły policzek.
-Więc idziemy? – zaśmiałam się delikatnie.
-Przerywasz taką chwilę. – Loczek również niepochamował
rozweselenia. –Chodźmy. – złapał mnie za rękę, splatając przy tym nasze palce.
Serce znów zaczęło bić mi mocniej, jednak bałam się, że
będzie musiało przestać, gdy Harry dowie się o ciąży…
mam nadzieję że harry ucieszy się na wieść o ciąży :) i czekam na next!!
OdpowiedzUsuńOby jej nie zostawił ;)
OdpowiedzUsuńOjej.. biedactwo. Wierzę, że da radę! <3
OdpowiedzUsuńCudo... Mam nadzieję, że Harry taki nie jest i jej nie zostawi. Nie mogę doczekać się jutra i następnego rozdziału!! ;D ;-*
OdpowiedzUsuńAle fajne mam nadzieje że harry nie zostawi jej :)
OdpowiedzUsuńNext to jest genialne:)
OdpowiedzUsuńAlbo bedzie tak że sie wścieknie i każe usunąć dziecko albo ją zostawi ale tylko na chwile bo chyba Harry nie powie jej że wszystko bedzie dobrze
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz
EMS~~