poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 15



-Harry u nas był. – rodzicielka weszła do pokoju, zastając mnie leżącą bez ruchu na łóżku.
-Po co mi to mówisz? – spytałam z ironią, jednocześnie zamykając oczy.
-To twój chłopak, powinnaś wiedzieć, że u ciebie był. – matka siadła na łóżku tuż obok mnie.
-To nie jest mój chłopak. – zdenerwowana zakryłam twarz dłońmi.
   Nie wiedziałam jak mama, po tym wszystkim mogła myśleć, że chodzę z Harry’m, ponieważ gdyby tak było na pewno nie wracałabym do domu z Zayn’em, a po za tym Loczek nie musiałby pytać czy jestem cała, po imprezie, na którą poszłam z nim. Może to właśnie Brązowooki powiedział mu, że nie pozwolił mi zostać samej, gdy on zabawiał się z Lindsay?
-Wyjdź. – powiedziałam, po czym przekręciłam się na brzuch chowając głowę w dłoniach.
   Po chwili mama opuściła mój pokój, z głośnym westchnięciem, które miało sygnalizować, że jest jej bardzo ciężko.
   Wiedziałam, że zaraz z moich oczu poleją się obfite strumienie łez, które trudno pohamować. Nie miałam zamiaru płakać przy mamie, to nie w moim stylu. Marzyłam o tym, by wszyscy dali mi spokój; chciałam za wszelką cenę zostać sama, unikać spojrzeń i miejsc, w których oczekują od nas miłych i przyjaznych rozmów.
***
   Weszłam do ogromnego budynku szkoły, jak zawsze starając się unikać spojrzeń, jednak tym razem było to trudne, gdyż prawie wszystkie oczy zwrócone były na mnie. Każdy z uwagą przyglądał się mojej sylwetce, zdawał się zauważać każdy drobny szczegół, każdą wadę. Spodziewałam się dlaczego… Lindsay. Musiała coś nagadać, ponieważ nigdy jeszcze nie miałam takiej sytuacji. Bardzo się zdenerwowałam i miałam ochotę do niej podejść, by powiedzieć co o niej myślę. Okazja przyszła mi bardzo szybko, gdyż wypatrzyłam ją w tłumie. Dziewczyna spojrzała na mnie z wrednym uśmiechem, a następnie popatrzyła na Harry’ego, który jak zawsze opierał się o parapet. Lekceważąco przeszłam obok niej i Harry’ego próbując stłumić w sobie złość, po czym siadłam na ławce nieopodal. Nie wiedziałam czym mogę zająć ręce, wiec niespokojnie zaczęłam bawić się osobnym kosmykiem włosów.
-Hayley, dlaczego wczoraj wyszłaś z imprezy? – spytał zatroskany Harry, podchodząc do mnie.
Chłopak usiadł blisko i zaczął wpatrywać się w moją twarz, wyczekując odpowiedzi.
-Hayley… - złapał mnie za rękę, a ja gwałtownie się wyrwałam. –Zależy mi na tobie jak na nikim innym.
-To samo mówisz Lindsay? – spytałam sarkastycznym głosem, po czym schowałam twarz w dłoniach.
-Pogadamy w drodze do domu. – powiedział krótko, po czym odszedł w stronę swojego stałego miejsca – parapetu.
   Cieszyłam się, że Zielonooki stara się opowiedzieć mi jak to było, co do tego doprowadziło, jednak ja nie czułam się na siłach, by o tym słuchać. Na samą myśl o tamtym wieczorze w oczach miałam pełno łez, które po chwili zaczynały spływać po moich piegowatych, różowych policzkach, pokrytych cienką warstwą niezauważalnego pudru.
***
   Wracałam do domu dzielnie stawiając kolejne kroki obok Harry’ego, który dotrzymując obietnicy postanowił odprowadzić mnie do domu.
-Czekałem na ciebie pod toaletą, gdy zawołał mnie Niall, mój przyjaciel. Wyszedłem, by się z nim przywitać, a gdy on odszedł zostałem na chwilę sam, wtedy podeszła do mnie Lindsay, była zupełnie pijana, zaczęła się na mnie wieszać i robić to wszystko co widziałaś. Chciałem odejść i iść po ciebie, ale ona nie dawała mi spokoju, nie chciała mnie zostawić. Powiedziałem jej, że jestem tu z tobą, ale to nic nie dało. W końcu się od niej uwolniłem, jednak ciebie już nie było. Szukałem cię dosłownie wszędzie! Dopiero później Zayn powiedział mi, że chciałaś iść do domu sama, ale on nie pozwolił ci i poszedł z tobą. Postanowiłem cię odwiedzić, by upewnić się, że nic ci nie jest… - Loczek po raz kolejny otworzył się przede mną i wytłumaczył całe zajście.
-Harry, nie wiem czy mogę ci zaufać… - powiedziałam, po wysłuchaniu jego wyjaśnień.
-Wiesz przecież, że… - nie dokończył.
   Loczek przystanął na chwilę, łapiąc mnie za rękę, która do tej pory była zupełnie zmarznięta, od mrozu i wiejącego wiatru. Chłopak zbliżył swoją twarz, tak, że teraz czułam na swojej skórze jego nieregularny oddech.
-Harry… - wyszeptałam, na co chłopak zbliżył się jeszcze bardziej.
   Byłam bardzo zagubiona, mimo że wiedziałam co się stanie. Zielonooki zbliżał swoje usta coraz bliżej dopóty, dopóki nie połączyły się w pocałunku. Znów poczułam łaskotanie w brzuchu i gwałtowne bicie serca chłopaka…
_________________________________
No cóż, mamy za sobą już kolejny pocałunek Harley (hahaha). 
Następny rozdział przewiduję na środę (13 XI 2013), chyba że nie będzie wystarczającej ilości komentarzy pod tym postem. 

ROZDZIAŁ 16 = 10 KOMENTARZY POD TYM POSTEM

13 komentarzy:

  1. śliczne
    brak
    mi
    słów
    aby
    to
    opisać
    czekam
    na
    next
    i
    zapraszam
    na
    wrażenia
    do
    mnie
    http://zycienaplanecie1d.blogspot.com/
    pozdrawiam
    i
    czekam
    na
    komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, jestem tu nowa ;) Już wszystko nadrobiłam! Bardzo mi się podoba ten blog i będę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam i powodzenia/Add

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu piszesz dla komentarzy a nie dla siebie. :(
    To takie przykre, ale wiedz że będę komentowała bo chce wiedzieć co wydarzy się dalej.
    Nie wiem jak ja bym się zachowała na miejscu Hayley.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie! ja kocham ten blog, ale masz za mało obserwatorów na taką ilość komentarzy, polecę blog znajomym, ale nie podoba mi się to że chcesz komentarzy tak wiele :((

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiecie... Rozdziały z łatwością przychodzą mi, gdy wiem, że ktoś czyta to co tworze, wyraża swoją opinię... A jak nikt nie komentuje, to ciężko mi cokolwiek wymyślić, nie mam wtedy weny, pomysłu. Każdy komentarz mnie mobilizuje, zachęca do dalszego wymyślania, tworzenia tej historii. Wiem, że powinnam (i tak jest) pisać dla siebie, ale komentarze są ogromną pomocą, pokazują jakie błędy popełniam, pomagają cechować dane postacie, bo to właśnie wy zauważacie kolejne zmiany w zachowaniu Hayley, pomagacie mi je nazywać. To naprawdę ważne i wiem, że ciężko zdobyć komentarze, ponieważ miałam już kilka blogów, gdzie komentarzy nie było w ogóle, teraz czuję, że coś osiągnęłam, że mam dla kogo robić to co robię, poświęcać każdą wolną sekundę. Bez Was nie pisałabym tego opowiadania, ponieważ mam sporo nauki i zadań, ale chcę żebyście byli w pełni zadowoleni, żebyście poznali historię, którą tworzę od początku do końca.
    Moja odpowiedź może wydawać się bardzo chaotyczna i nie jasna, ale nie potrafię wyjaśnić, o co dokładnie mi chodzi.
    Naprawdę, nie piszę DLA komentarzy, piszę DLA Was i dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie ma co przeżywać, dziewczyna dodaje posty pratycznie codziennie więc trzeba to docenić komentarzem . ma racje !
    rozdział świetny jak zawsze .

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam to opowiadanie i czekam na jest// natka

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś genialna!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham, uwielbiam, szaleję na punkcie tego bloga! *o*
    Na serio masz ogromny talent co można dostrzec gołym okiem :3
    Wybacz że nie spokomentowałam tego rozdziału wcześniej ale ludzie z vectry odcięli mi internet :/
    Grrr nienawidzę być do tyłu z blogami :p
    Piszesz obłędnie i nie załamuj się małą ilością komentarzy chociaż teraz i z moją opinią będzie ich 12 co wcale nie jest słabą frekfencją xd
    Czekam na nexta! ;*

    only-to-die.blogspot.com
    wpadnoesz? Dodałam nowy rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest bardzo dobre, ale wiadomo, że początki są trudne. Z czasem na pewno będzie miało więcej fanów i komentarzy będzie mnóstwo. Bo po prostu nie może być inaczej. Masz talent, nie zmarnuj go dlatego, że jak na razie nie masz tyle komentarzy ile chcesz. Najważniejsze, że są osoby, którym naprawdę się to podoba. :*

    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K