-Harry u nas był. – rodzicielka weszła do pokoju, zastając
mnie leżącą bez ruchu na łóżku.
-Po co mi to mówisz? – spytałam z ironią, jednocześnie
zamykając oczy.
-To twój chłopak, powinnaś wiedzieć, że u ciebie był. –
matka siadła na łóżku tuż obok mnie.
-To nie jest mój chłopak. – zdenerwowana zakryłam twarz
dłońmi.
Nie wiedziałam jak
mama, po tym wszystkim mogła myśleć, że chodzę z Harry’m, ponieważ gdyby tak
było na pewno nie wracałabym do domu z Zayn’em, a po za tym Loczek nie musiałby
pytać czy jestem cała, po imprezie, na którą poszłam z nim. Może to właśnie
Brązowooki powiedział mu, że nie pozwolił mi zostać samej, gdy on zabawiał się
z Lindsay?
-Wyjdź. – powiedziałam, po czym przekręciłam się na brzuch
chowając głowę w dłoniach.
Po chwili mama
opuściła mój pokój, z głośnym westchnięciem, które miało sygnalizować, że jest
jej bardzo ciężko.
Wiedziałam, że
zaraz z moich oczu poleją się obfite strumienie łez, które trudno pohamować.
Nie miałam zamiaru płakać przy mamie, to nie w moim stylu. Marzyłam o tym, by
wszyscy dali mi spokój; chciałam za wszelką cenę zostać sama, unikać spojrzeń i
miejsc, w których oczekują od nas miłych i przyjaznych rozmów.
***
Weszłam do
ogromnego budynku szkoły, jak zawsze starając się unikać spojrzeń, jednak tym
razem było to trudne, gdyż prawie wszystkie oczy zwrócone były na mnie. Każdy z
uwagą przyglądał się mojej sylwetce, zdawał się zauważać każdy drobny szczegół,
każdą wadę. Spodziewałam się dlaczego… Lindsay. Musiała coś nagadać, ponieważ
nigdy jeszcze nie miałam takiej sytuacji. Bardzo się zdenerwowałam i miałam
ochotę do niej podejść, by powiedzieć co o niej myślę. Okazja przyszła mi
bardzo szybko, gdyż wypatrzyłam ją w tłumie. Dziewczyna spojrzała na mnie z
wrednym uśmiechem, a następnie popatrzyła na Harry’ego, który jak zawsze
opierał się o parapet. Lekceważąco przeszłam obok niej i Harry’ego próbując
stłumić w sobie złość, po czym siadłam na ławce nieopodal. Nie wiedziałam czym
mogę zająć ręce, wiec niespokojnie zaczęłam bawić się osobnym kosmykiem włosów.
-Hayley, dlaczego wczoraj wyszłaś z imprezy? – spytał zatroskany
Harry, podchodząc do mnie.
Chłopak usiadł blisko i zaczął wpatrywać się w moją twarz,
wyczekując odpowiedzi.
-Hayley… - złapał mnie za rękę, a ja gwałtownie się
wyrwałam. –Zależy mi na tobie jak na nikim innym.
-To samo mówisz Lindsay? – spytałam sarkastycznym głosem, po
czym schowałam twarz w dłoniach.
-Pogadamy w drodze do domu. – powiedział krótko, po czym
odszedł w stronę swojego stałego miejsca – parapetu.
Cieszyłam się, że
Zielonooki stara się opowiedzieć mi jak to było, co do tego doprowadziło,
jednak ja nie czułam się na siłach, by o tym słuchać. Na samą myśl o tamtym
wieczorze w oczach miałam pełno łez, które po chwili zaczynały spływać po moich
piegowatych, różowych policzkach, pokrytych cienką warstwą niezauważalnego
pudru.
***
Wracałam do domu
dzielnie stawiając kolejne kroki obok Harry’ego, który dotrzymując obietnicy
postanowił odprowadzić mnie do domu.
-Czekałem na ciebie pod toaletą, gdy zawołał mnie Niall, mój
przyjaciel. Wyszedłem, by się z nim przywitać, a gdy on odszedł zostałem na
chwilę sam, wtedy podeszła do mnie Lindsay, była zupełnie pijana, zaczęła się
na mnie wieszać i robić to wszystko co widziałaś. Chciałem odejść i iść po
ciebie, ale ona nie dawała mi spokoju, nie chciała mnie zostawić. Powiedziałem
jej, że jestem tu z tobą, ale to nic nie dało. W końcu się od niej uwolniłem,
jednak ciebie już nie było. Szukałem cię dosłownie wszędzie! Dopiero później
Zayn powiedział mi, że chciałaś iść do domu sama, ale on nie pozwolił ci i poszedł
z tobą. Postanowiłem cię odwiedzić, by upewnić się, że nic ci nie jest… -
Loczek po raz kolejny otworzył się przede mną i wytłumaczył całe zajście.
-Harry, nie wiem czy mogę ci zaufać… - powiedziałam, po
wysłuchaniu jego wyjaśnień.
-Wiesz przecież, że… - nie dokończył.
Loczek przystanął na
chwilę, łapiąc mnie za rękę, która do tej pory była zupełnie zmarznięta, od
mrozu i wiejącego wiatru. Chłopak zbliżył swoją twarz, tak, że teraz czułam na
swojej skórze jego nieregularny oddech.
-Harry… - wyszeptałam, na co chłopak zbliżył się jeszcze
bardziej.
Byłam bardzo
zagubiona, mimo że wiedziałam co się stanie. Zielonooki zbliżał swoje usta
coraz bliżej dopóty, dopóki nie połączyły się w pocałunku. Znów poczułam
łaskotanie w brzuchu i gwałtowne bicie serca chłopaka…
_________________________________
No cóż, mamy za sobą już kolejny pocałunek Harley (hahaha).
Następny rozdział przewiduję na środę (13 XI 2013), chyba że nie będzie wystarczającej ilości komentarzy pod tym postem.
ROZDZIAŁ 16 = 10 KOMENTARZY POD TYM POSTEM
śliczne
OdpowiedzUsuńbrak
mi
słów
aby
to
opisać
czekam
na
next
i
zapraszam
na
wrażenia
do
mnie
http://zycienaplanecie1d.blogspot.com/
pozdrawiam
i
czekam
na
komentarz <3
Hej, jestem tu nowa ;) Już wszystko nadrobiłam! Bardzo mi się podoba ten blog i będę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam i powodzenia/Add
OdpowiedzUsuńCzemu piszesz dla komentarzy a nie dla siebie. :(
OdpowiedzUsuńTo takie przykre, ale wiedz że będę komentowała bo chce wiedzieć co wydarzy się dalej.
Nie wiem jak ja bym się zachowała na miejscu Hayley.
Właśnie! ja kocham ten blog, ale masz za mało obserwatorów na taką ilość komentarzy, polecę blog znajomym, ale nie podoba mi się to że chcesz komentarzy tak wiele :((
OdpowiedzUsuńWiecie... Rozdziały z łatwością przychodzą mi, gdy wiem, że ktoś czyta to co tworze, wyraża swoją opinię... A jak nikt nie komentuje, to ciężko mi cokolwiek wymyślić, nie mam wtedy weny, pomysłu. Każdy komentarz mnie mobilizuje, zachęca do dalszego wymyślania, tworzenia tej historii. Wiem, że powinnam (i tak jest) pisać dla siebie, ale komentarze są ogromną pomocą, pokazują jakie błędy popełniam, pomagają cechować dane postacie, bo to właśnie wy zauważacie kolejne zmiany w zachowaniu Hayley, pomagacie mi je nazywać. To naprawdę ważne i wiem, że ciężko zdobyć komentarze, ponieważ miałam już kilka blogów, gdzie komentarzy nie było w ogóle, teraz czuję, że coś osiągnęłam, że mam dla kogo robić to co robię, poświęcać każdą wolną sekundę. Bez Was nie pisałabym tego opowiadania, ponieważ mam sporo nauki i zadań, ale chcę żebyście byli w pełni zadowoleni, żebyście poznali historię, którą tworzę od początku do końca.
OdpowiedzUsuńMoja odpowiedź może wydawać się bardzo chaotyczna i nie jasna, ale nie potrafię wyjaśnić, o co dokładnie mi chodzi.
Naprawdę, nie piszę DLA komentarzy, piszę DLA Was i dla siebie.
nie ma co przeżywać, dziewczyna dodaje posty pratycznie codziennie więc trzeba to docenić komentarzem . ma racje !
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zawsze .
Super!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i czekam na jest// natka
OdpowiedzUsuńNext !!!
OdpowiedzUsuńJesteś genialna!!
OdpowiedzUsuńKocham, uwielbiam, szaleję na punkcie tego bloga! *o*
OdpowiedzUsuńNa serio masz ogromny talent co można dostrzec gołym okiem :3
Wybacz że nie spokomentowałam tego rozdziału wcześniej ale ludzie z vectry odcięli mi internet :/
Grrr nienawidzę być do tyłu z blogami :p
Piszesz obłędnie i nie załamuj się małą ilością komentarzy chociaż teraz i z moją opinią będzie ich 12 co wcale nie jest słabą frekfencją xd
Czekam na nexta! ;*
only-to-die.blogspot.com
wpadnoesz? Dodałam nowy rozdział ;3
U mnie nowy odcinek.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest bardzo dobre, ale wiadomo, że początki są trudne. Z czasem na pewno będzie miało więcej fanów i komentarzy będzie mnóstwo. Bo po prostu nie może być inaczej. Masz talent, nie zmarnuj go dlatego, że jak na razie nie masz tyle komentarzy ile chcesz. Najważniejsze, że są osoby, którym naprawdę się to podoba. :*
OdpowiedzUsuńhttp://undead-fanfiction.blogspot.com/