piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 7



-Hayley, nie jestem pewna czy mogę cię z nim puścić. W ogóle go nie znam, nie wiem kim jest. – mama nie była zadowolona z mojej propozycji wyjścia z Harry’m, jednak nie powiedziałam jej, że wybieram się do klubu.
-Bardzo mi na tym zależy… - tłumaczyłam, a rodzicielka ze zmartwieniem patrzyła na mnie.
-Boję się o ciebie, kochanie. – kobieta poprawiła długie do ramion włosy, po czym napiła się herbaty.
-Mamo, proszę. Nigdy nigdzie nie wychodzę, a teraz, gdy mam okazję znowu będę siedzieć w domu? – najwidoczniej mój argument przekonał ukochaną kobietę, ponieważ spojrzała na mnie z lekkim, prawie nie zauważalnym uśmiechem.
-Jeśli to cię uszczęśliwi… Mam jednak nadzieję, że  wrócisz do domu przed 23:00. – mina rodzicielki znów stała się niespokojna.
-Na pewno. – potwierdziłam, po czym schodami udałam się do swojego pokoju.
   Tym razem wybieranie stroju zajęło mi więcej czasu, ponieważ chciałam wyglądać naprawdę dobrze. Poszperałam więc w szafie, w poszukiwani mojej ulubionej sukienki. Przechowywałam ją na samym dnie, dobre kilka miesięcy. Miałam ją na sobie tylko raz – na ślubie cioci. Była to zwykła, granatowa miniówka z czarnymi detalami takimi jak pasek, czy koronkowe zdobienie na plecach. Dopasowałam do niej czarne buty, na małej koturnie. Ubranie dobrze komponowało się z moją jasną, bladą karnacją.
Malowałam się bardzo rzadko, ale tym razem postanowiłam zrobić sobie lekki makijaż, którym nazywałam nałożenie tuszu. Ułożenie włosów, także zajęło mi tylko kilka chwil, ponieważ nie lubiłam ich prostować, czy kręcić na lokówce, a w dodatku same z siebie tworzyły urocze fale.
-Mamo, wychodzę! – rzuciłam tuż przy drzwiach, zarzucając na ramiona brązową kurtkę.
Rodzicielka nie zdążyła nawet zobaczyć mojego stroju, ponieważ szybko wyszłam z mieszkania, przed którego bramą czekał Harry. Gdy mnie zobaczył rozchylił usta, jak gdyby chciał coś powiedzieć, jednak nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Wpatrywał się we mnie bez słowa.
-Cześć, Harry. – uśmiechnęłam się, do ubranego w ciemne dżinsy i lekką, jesienną kurtkę, chłopaka.
-Hayley, ślicznie wyglądasz. – loczek nie odrywał ode mnie wzroku.
-Dziękuję. – powiedziałam krótko, po czym (tym razem ja) pociągnęłam go za rękę.
Szliśmy w stronę jednego z najbardziej znanych klubów w okolicy – Zappers.
-Co to za okazja? – spytałam, gdy byliśmy już w połowie drogi.
- Żadna. Po prostu bardzo chcę spędzić z tobą trochę czasu. – wyjaśnił, a z jego twarzy nie schodził szczery uśmiech.
-Dlaczego nie chodzisz do szkoły? – po chwili zadałam pytanie.
-Chciałem odpocząć… W sumie… Ech… - chłopak wyraźnie nie wiedział co powiedzieć.
***
   Moim oczom ukazał się ogromny budynek, na którym widniała nazwa klubu. Harry, pewny siebie, podszedł do pokaźnego mężczyzny, którego zapewne znał. Zamienili kilka słów, w czasie których ja z niepokojem obserwowałam ludzi krążących w pobliżu lokalu.
-Chodź. – Harry uśmiechnął się, po czym złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do klubu, gdzie muzyka zupełnie mnie ogłuszyła, a jaskrawe, neonowe światło oślepiło.  Wszędzie było mnóstwo ludzi – niektórzy tańczyli, inni rozmawiali (choć mieli z tym kłopoty przez hałas), a jeszcze inni poili się alkoholem.
-Zatańczymy? – loczek nie puszczał mojej ręki.
Nie odpowiedziałam mu, bo przecież wie, po co chodzi się do klubów. Zatańczyliśmy ze sobą kilka razy, po czym podeszliśmy do baru, by się napić. Nigdy w życiu nie miałam jeszcze okazji spróbować choćby łyka wódki, ale pomyślałam, że nic takiego nie może mi się stać po jednym kieliszku, po za tym nie chciałam, żeby Harry uważał mnie za wzorzec. Chciałam być jak on – niezależna. Mężczyzna za biurkiem podał mi i Harry’emu po kieliszku wypełnionym przeźroczystym płynem. Nie miałam pojęcia jak zabrać się za picie, więc czekałam, aż loczek wykona pierwszy ruch. Chłopak jednym łykiem wypił całą zawartość kieliszka, a następnie odstawił naczynie na ladę. Poszłam w jego ślady i także opróżniłam cały kieliszek – pierwszy, drugi, trzeci… Wróciliśmy do tańca.
-Harry, muszę iść do łazienki. – powiedziałam po chwili, gdy źle się poczułam.
-Coś nie tak? Odprowadzę cię. – chłopak złapał mnie za ramię i zaczął przepychać się przez tłum ludzi.
Wyszliśmy na korytarz, na którym było dosyć cicho i tylko nieliczna grupa ludzi tu przebywała. Szłam zupełnie nieprzytomna, wpatrując się w twarze nieznajomych.  Po chwili poczułam, że na kogoś wpadam, jednak nie wiedziałam kim jest ta osoba. Spojrzałam na granatową sukienkę, na której widniała mokra plama. Mój wzrok zaraz przeniósł się na twarz jakiegoś faceta, który w ręku trzymał pusty kieliszek. Z łatwością stwierdziłam, że to on mnie oblał. Harry wyraźnie się zdenerwował, ponieważ kazał mi usiąść na ławce przy ścianie, a sam podszedł do mężczyzny, o wiele starszego od nas. Zaczęli miedzy sobą krzyczeć, jednak ja słyszałam jedynie stłumione i niewyraźne głosy. Jak przez mgłę widziałam, że Harry jest coraz bardziej wyprowadzony z równowagi, nie byłam jednak w stanie nic zrobić. Zemdlałam.

5 komentarzy:

  1. Poszła, poszła na tą imprezę! :D Wow! *.* Mama ją wypuściła! Nawet wypiła alkohol :O Jak Harry może być taki zły, skoro dla niej jest tak słodki, opiekuńczy, kochany... Ach lista się nie kończy <3 Kocham go w tym opowiadaniu ;) Rozdział świetny, jak zwykle xx Z niecierpliwością czkam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkie jest to, że przy niej jest taki uroczy a tu nagle diabeł... seksowny diabeł. :D // imaginy1onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, nie sądziłam, że ona tam jednak pójdzie. Ale to było miłe zaskoczenie! Fajnie to wszystko opisałaś, naprawdę. Harry to po prostu anlafnad;nmdsv. Uwielbiam to jak go kreujesz. Niby taki trochę dupek, ale jednak jak przyjdzie co do czego, to jest bardzo uroczy. Mi się podoba, czekam na kolejny. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba jej tam nie zostawi co?
    W Tym klubie?
    A dziewczyna czemu tak szybko piła i teraz jest draka.
    Harold zaopiekuj sie nią i bij sie z tym dupkiem !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały! Oni się kochają. On niegrzeczny ona wręcz przeciwnie. Niemalże jak w 3metry nad niebem

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K