-Hayley, nie jestem pewna czy mogę cię z nim puścić. W ogóle
go nie znam, nie wiem kim jest. – mama nie była zadowolona z mojej propozycji
wyjścia z Harry’m, jednak nie powiedziałam jej, że wybieram się do klubu.
-Bardzo mi na tym zależy… - tłumaczyłam, a rodzicielka ze
zmartwieniem patrzyła na mnie.
-Boję się o ciebie, kochanie. – kobieta poprawiła długie do
ramion włosy, po czym napiła się herbaty.
-Mamo, proszę. Nigdy nigdzie nie wychodzę, a teraz, gdy mam
okazję znowu będę siedzieć w domu? – najwidoczniej mój argument przekonał
ukochaną kobietę, ponieważ spojrzała na mnie z lekkim, prawie nie zauważalnym uśmiechem.
-Jeśli to cię uszczęśliwi… Mam jednak nadzieję, że wrócisz do domu przed 23:00. – mina rodzicielki
znów stała się niespokojna.
-Na pewno. – potwierdziłam, po czym schodami udałam się do
swojego pokoju.
Tym razem
wybieranie stroju zajęło mi więcej czasu, ponieważ chciałam wyglądać naprawdę dobrze.
Poszperałam więc w szafie, w poszukiwani mojej ulubionej sukienki.
Przechowywałam ją na samym dnie, dobre kilka miesięcy. Miałam ją na sobie tylko
raz – na ślubie cioci. Była to zwykła, granatowa miniówka z czarnymi detalami
takimi jak pasek, czy koronkowe zdobienie na plecach. Dopasowałam do niej
czarne buty, na małej koturnie. Ubranie dobrze komponowało się z moją jasną,
bladą karnacją.
Malowałam się bardzo rzadko, ale tym razem postanowiłam
zrobić sobie lekki makijaż, którym nazywałam nałożenie tuszu. Ułożenie włosów,
także zajęło mi tylko kilka chwil, ponieważ nie lubiłam ich prostować, czy kręcić
na lokówce, a w dodatku same z siebie tworzyły urocze fale.
-Mamo, wychodzę! – rzuciłam tuż przy drzwiach, zarzucając na
ramiona brązową kurtkę.
Rodzicielka nie zdążyła nawet zobaczyć mojego stroju,
ponieważ szybko wyszłam z mieszkania, przed którego bramą czekał Harry. Gdy
mnie zobaczył rozchylił usta, jak gdyby chciał coś powiedzieć, jednak nie
wydobył z siebie żadnego dźwięku. Wpatrywał się we mnie bez słowa.
-Cześć, Harry. – uśmiechnęłam się, do ubranego w ciemne
dżinsy i lekką, jesienną kurtkę, chłopaka.
-Hayley, ślicznie wyglądasz. – loczek nie odrywał ode mnie
wzroku.
-Dziękuję. – powiedziałam krótko, po czym (tym razem ja)
pociągnęłam go za rękę.
Szliśmy w stronę jednego z najbardziej znanych klubów w
okolicy – Zappers.
-Co to za okazja? – spytałam, gdy byliśmy już w połowie
drogi.
- Żadna. Po prostu bardzo chcę spędzić z tobą trochę czasu. –
wyjaśnił, a z jego twarzy nie schodził szczery uśmiech.
-Dlaczego nie chodzisz do szkoły? – po chwili zadałam
pytanie.
-Chciałem odpocząć… W sumie… Ech… - chłopak wyraźnie nie
wiedział co powiedzieć.
***
Moim oczom ukazał
się ogromny budynek, na którym widniała nazwa klubu. Harry, pewny siebie, podszedł
do pokaźnego mężczyzny, którego zapewne znał. Zamienili kilka słów, w czasie
których ja z niepokojem obserwowałam ludzi krążących w pobliżu lokalu.
-Chodź. – Harry uśmiechnął się, po czym złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do klubu, gdzie muzyka zupełnie mnie ogłuszyła, a
jaskrawe, neonowe światło oślepiło.
Wszędzie było mnóstwo ludzi – niektórzy tańczyli, inni rozmawiali (choć
mieli z tym kłopoty przez hałas), a jeszcze inni poili się alkoholem.
-Zatańczymy? – loczek nie puszczał mojej ręki.
Nie odpowiedziałam mu, bo przecież wie, po co chodzi się do
klubów. Zatańczyliśmy ze sobą kilka razy, po czym podeszliśmy do baru, by się
napić. Nigdy w życiu nie miałam jeszcze okazji spróbować choćby łyka wódki, ale
pomyślałam, że nic takiego nie może mi się stać po jednym kieliszku, po za tym
nie chciałam, żeby Harry uważał mnie za wzorzec. Chciałam być jak on –
niezależna. Mężczyzna za biurkiem podał mi i Harry’emu po kieliszku wypełnionym
przeźroczystym płynem. Nie miałam pojęcia jak zabrać się za
picie, więc czekałam, aż loczek wykona pierwszy ruch. Chłopak jednym łykiem
wypił całą zawartość kieliszka, a następnie odstawił naczynie na ladę. Poszłam
w jego ślady i także opróżniłam cały kieliszek – pierwszy, drugi, trzeci…
Wróciliśmy do tańca.
-Harry, muszę iść do łazienki. – powiedziałam po chwili, gdy źle się
poczułam.
-Coś nie tak? Odprowadzę cię. – chłopak złapał mnie za ramię
i zaczął przepychać się przez tłum ludzi.
Wyszliśmy na korytarz, na którym było dosyć cicho i tylko
nieliczna grupa ludzi tu przebywała. Szłam zupełnie nieprzytomna, wpatrując się
w twarze nieznajomych. Po chwili
poczułam, że na kogoś wpadam, jednak nie wiedziałam kim jest ta osoba.
Spojrzałam na granatową sukienkę, na której widniała mokra plama. Mój wzrok
zaraz przeniósł się na twarz jakiegoś faceta, który w ręku trzymał pusty kieliszek. Z
łatwością stwierdziłam, że to on mnie oblał. Harry wyraźnie się zdenerwował,
ponieważ kazał mi usiąść na ławce przy ścianie, a sam podszedł do mężczyzny, o
wiele starszego od nas. Zaczęli miedzy sobą krzyczeć, jednak ja słyszałam
jedynie stłumione i niewyraźne głosy. Jak przez mgłę widziałam, że Harry jest
coraz bardziej wyprowadzony z równowagi, nie byłam jednak w stanie nic zrobić.
Zemdlałam.
Poszła, poszła na tą imprezę! :D Wow! *.* Mama ją wypuściła! Nawet wypiła alkohol :O Jak Harry może być taki zły, skoro dla niej jest tak słodki, opiekuńczy, kochany... Ach lista się nie kończy <3 Kocham go w tym opowiadaniu ;) Rozdział świetny, jak zwykle xx Z niecierpliwością czkam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńSłodkie jest to, że przy niej jest taki uroczy a tu nagle diabeł... seksowny diabeł. :D // imaginy1onedirection.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKurcze, nie sądziłam, że ona tam jednak pójdzie. Ale to było miłe zaskoczenie! Fajnie to wszystko opisałaś, naprawdę. Harry to po prostu anlafnad;nmdsv. Uwielbiam to jak go kreujesz. Niby taki trochę dupek, ale jednak jak przyjdzie co do czego, to jest bardzo uroczy. Mi się podoba, czekam na kolejny. :*
OdpowiedzUsuńChyba jej tam nie zostawi co?
OdpowiedzUsuńW Tym klubie?
A dziewczyna czemu tak szybko piła i teraz jest draka.
Harold zaopiekuj sie nią i bij sie z tym dupkiem !
Wspaniały! Oni się kochają. On niegrzeczny ona wręcz przeciwnie. Niemalże jak w 3metry nad niebem
OdpowiedzUsuń