sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 19



 Rozpatrzenie wyjazdu Harry’ego zajęło mi kilka naprawdę długich dni. Chłopak przepadł ze śladu, nikt nie wiedział gdzie jest, co się z nim stało. Jedynie Lindsay władała informacją o prawdopodobnym wyjeździe Loczka, jednak sama przyznała, że nie zna powodu wyjazdu. Po prostu… przepadł jak kamień wodę! Wyjechał, zniknął z mojego życia, jednak nie z mojego serca, które zdawało się krwawić na samą myśl o jego zielonych połyskujących w blasku księżyca oczach, o pięknych, błyszczących, kręcących się, kasztanowych włosach, czy pięknym uśmiechu, który zdobił jego  twarz.
   Codzienne rozpaczanie i zdenerwowanie nie przynosiły radosnych skutków lecz ból głowy na przemian z okropnym bólem brzuchem. częste wizyty u lekarza i zdołowanie były na porządku dziennym i trwały kilka naprawdę długich dni.
Wiele razy próbowałam dodzwonić się do Zielonookiego, jednak zawsze włączała się poczta, tak jakby zmienił numer, tylko dlaczego?
Dopiero po pewnym czasie dotarła do mnie informacja o tym, gdzie Harry się znajduję, a mianowicie był ze swoimi rodzicami w małej miejscowości leżącej w pobliżu Londynu - Chelmsford. Długo walczyłam o to, by się dowiedzieć, gdzie znajduje się chłopak. Byłam gotowa zakraść się do gabinetu dyrektorki, by przeszukać akta Loczka. Nie było to jednak takie trudne, ponieważ szkoła brała udział w projekcie, a ja zostałam wyznaczona do zorganizowania listy uczniów. Jedna z nauczycielek wysłała mnie do pokoju pani dyrektor po kartkę, a że naczelnej nie było z łatwością mogłam przejrzeć kartę Harry’ego, która jak się okazało była pełna zapisek o bójkach i nietaktownym postępowaniu, dopiero ostatnia strona mówiła o tym, gdzie Styles aktualnie się znajduję.
   Nie miałam zielonego pojęcia jak dostać się do Chelmsford, a raczej jak poradzić sobie z nadopiekuńczą rodzicielką.

-Mamo, błagam cię… Pozwól mi tam jechać. – mój głos brzmiał bardzo poważnie, pokazywał, że jestem dojrzałą, odpowiedzialną osobą. – Wiesz, że dam radę.
-Pojedziesz tam tylko dla Harry’ego? – mama odłożyła na stół kubek gorącej, parującej na zimnym powietrzu herbaty.
-To mój… przyjaciel. – powiedziałam krótko, długo szukając odpowiedniego określenia dotyczącego naszej znajomości.
-Chyba miał jakiś powód do wyjazdu? Nawet ci o tym nie powiedział. – argumenty matki stawały się coraz silniejsze.
-To tylko kilka kilometrów… - nie poddając się nadal próbowałam wyjaśnić, że wyjazd jest dla mnie ważny.
Rodzicielka znów podniosła rozgrzany kubek, po czym pociągnęła łyk i znów odstawiła go na drewnianą powierzchnię.
-Słuchaj… - przychyliła się do mojej twarzy, mówiąc oschłym tonem. – Nigdzie nie pojedziesz.
Zrezygnowana przekręciłam oczami, rzucając matce zdenerwowane, obrażone spojrzenie. Kobieta zaczęła działaś mi na nerwy, na nic mi nie pozwalała, a przecież to tylko parogodzinny wyjazd. Czego mogła się obawiać? Nie miała najmniejszych powodów do strachu o moją osobę i tak spędzała mało czasu w domu, w każde popołudnie byłam sama, gdyż musiała chodzić do pracy.
   Udałam się schodami na piętro wprost do mojego pokoju, gdzie z płaczem rzuciłam się na łóżko zakrywając twarz pierzastą poduszką. W sercu czułam ogromny uraz i żal do matki. Byłam pewna, że sama pojechałaby, gdyby tylko była na moim miejscu.
Moje myśli skupiły się wokół rodzicielki… Przecież cały dzień jest w pracy i nie wie co dzieje się w domu… Nie zauważyłaby nawet, gdybym pojechała…

3 komentarze:

  1. Wow mój komentarz jest pierwszy :) Rzadko mi się to zdarza xD
    Rozdział jak zawsze BOSKI <3 Tylko strasznie szkoda mi Hayley , Harry wyjechał tak bez śladu, bez żadnych słów wyjaśnienia...pożegnania, musi jej Być bardzo ciężko. Czekam na next ! ;D
    @Minkaaa6

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział na prawdę super :) Nie wiem jak reszta, ponieważ w wolnej chwili przeczytam od początku aż do końca.. Ale trzymam kciuki i gratuluję talentu!
    Ps. Dziękuję za komentarz u mnie, wiesz, ze wiele dla mnie znaczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział! To całe napiecię, które tworzysz jest po prostu genialne, czekam nn ;***

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K