piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 21

Więc mamy kolejną część. :)
Według mnie, może Was trochę zadziwić - jeśli nie akcją to długością odcinka.

___________________________________________


Autobus zatrzymał się, gwałtownie przy tym hamując. Z trudnością starałam się utrzymać równowagę na szczęście z powodzeniem. Miałam nie małe kłopoty z szybkim dostaniem się do wyjścia, gdyż mnóstwo ludzi torowało mi przejście wpychając się czy szturchając łokciem. Nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek opuszczę ten cholerny, zatłoczony autobus bez co najmniej dwóch siniaków. Dopiero po chwili udało mi się doznać świeżego powietrza i ciepłego, przyjemnego wiatru.
-Przepraszam, wie pani może… - zatrzymałam jedną ze starszych kobiet, która także lada moment wyszła z autobusu.
-Proszę się śpieszyć… - warknęła niemiło.
-Kiedy będzie jechał autobus do Chelmsford? – spytałam.
-Chelmsford? Nie wiem czy uda się pani tam dzisiaj dostać… - odrzekła, po czym odwróciła się na pięcie odchodząc w przeciwną stronę.
Poczułam się bardzo zakłopotana, jednak nadal chciałam udać się do nowej miejscowości Harry’ego. Nie zamierzałam wracać do domu, gdyż byłoby to bez sensu. Skoro już postanowiłam udać się w podróż, dlaczego mam rezygnować z planów?
Rozejrzałam się dookoła, mijając wzrokiem tłumy ludzi, drzewa, domy, ruchliwą ulicę, a na końcu rozkład autobusów. Prawdę mówiąc zapomniałam wtedy, że takie coś w ogóle istnieje, jednak skoro już udało mi się znaleźć tą tabliczkę postanowiłam z niej skorzystać. Szybkim krokiem udałam się w jej stronę, po czym z uwagą śledziłam tekst.
Autobus do Chelmsford jest o 18:00, przeczytałam w myślach, uśmiechając się do zapisanych słów.
Zaplanowałam sobie dokładnie, jak mogę wykorzystać sześć godzin, które spędzę w Crawley. Wszystko na pewno ułożyłoby się zgodnie z postanowieniem, gdyby nie przechodzący za mną mężczyzna – spojrzenie wbite przed siebie, dołeczki w policzkach i szarawe oczy, do złudzenia przypominał swojego syna. Odwróciłam się gwałtownie, gdy tylko zauważyłam ojca Harry’ego. Byłam ciekawa co robi w miejscu tak odległym od Londynu, dlatego postanowiłam pójść za nim. Trudno powiedzieć dlaczego uznałam to za jedyne dobre rozwiązanie, byłam jednak świadoma, że nie zgubię się idąc za kimś ‘’znajomym’’.
Ojciec Harry’ego szedł szybkim krokiem, ja tuż za nim. Zdawał się nie zauważyć, że ktoś go śledzi, czy przynajmniej obserwuje. Miałam też nadzieję, że nie rozpozna mnie przy ewentualnym odwróceniu się.
Spacer okazał się być bardzo ciekawy: po drodze mijałam dużo uśmiechniętych ludzi, kolorowych budynków, ciekawych witryn sklepowych i wiele naprawdę niesamowitych rzeczy. Nie wiem nawet dlaczego widok tego małego miasteczka tak mnie ucieszył, bo przecież mieszkam w Londynie, a tam jest prawie tak samo oprócz jednego – spokoju. Swoją śledczą wędrówkę zakończyłam w kawiarence. Pięknie wystrojone pomieszczenie z uroczą fototapetą, na której widniał kubek smacznej kawy z dużą ilością bitej śmietany. Oryginalne okrągłe stoliki z wygodnymi, brązowymi fotelami cieszyły oko i były bardzo wygodne.
Usiadłam zaraz za ojcem Styles’a, baczne go obserwując. Śledziłam każdy jego ruch, każdy gest, obserwowałam każde nawet nieznaczne skinienie głowy. Mężczyzna siedział spokojnie, opierając się rękami o blat, zdawało się, że na kogoś czekał, gdyż co jakiś czas patrzył na drogi, pozłacany zegarek umieszczony na jego lewej ręce. Gdy podeszła do niego kelnerka, okazało się, że moje podejrzenia były słuszne – oczekiwał czyjegoś przyjścia. Nie był jednak zbyt cierpliwy, co jakiś czas wyglądał przez szybę, stukał uporczywie palcami w blat. Miał wiele szczęścia, gdyż doczekał się przyjścia pięknej, zdecydowanie młodszej od niego brunetki, którą przywitał gorącym pocałunkiem, jednak nie był to przyjacielski buziak, był namiętny i uczuciowy.
-Długo czekałeś? – spytała kobieta dosiadając się do stolika mężczyzny.
-Nie… - skłamał. – Spóźniłaś się tylko chwilę. – z uśmiechem spojrzał na zegarek.
-Jak było w delegacji? – spytała łapczywie łapiąc w ręce menu kawiarenki.
-Jak zwykle. Mnóstwo pracy, mało snu, pełno klientów… Wszystko, czego wręcz nienawidzę. – wyjaśnił z zażenowaniem.
-Hmm… Poproszę małą czarną. – ciemnowłosa zwróciła się do kelnerki, która właśnie podeszła do ich stolika.
-A ja poproszę cappuccino. – dodał nie odrywając wzroku od swojej towarzyszki.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? -  kobieta widocznie zauważyła męskie spojrzenie na sobie.
-Pięknie dziś wyglądasz… Po za tym dawno cię nie widziałem. – przechylił lekko głowę, kładąc rękę na blat.
-Stęskniłam się. – kobieta zrobiła smutną minę, po czym ułożyła swoją dłoń, na ręce pana Styles’a.
-Będziesz miała na to okazję… - rzekł smutno. -Jutro wracam do Londynu. Znaleziono tam kilku nowych klientów. Nie mogę nic z tym zrobić.
Na twarzy kobiety zaczął malować się smutek.
-Kochanie, wiesz przecież, że praca to praca. Ważne, że ten dzień możemy spędzić razem… Mam dla ciebie małą niespodziankę, jednak w domu… - ciemnowłosa przygryzła wargę, dając mężczyźnie do zrozumienia, jaki ma dla niego prezent.
Emocje, które zgromadziły się w mojej duszy, nie dawały mi spokoju. Miałam ochotę zadzwonić do mamy i powiedzieć jej o wszystkim, jednak nie mogłam. Wydałabym samą siebie. Rodzicielka odkryłaby, że nie jestem ani w domu, ani w szkole…
Uczucia wygrały. Zapłaciłam za wypitą kawę, po czym szybko wybiegłam z pomieszczenia, starając się ominąć dziwne spojrzenia ludzi dookoła. Nie miałam ochoty oglądać tej ‘’romantycznej’’ miłości. Było to zbędne. Nie mogłam jedynie znieść myśli, że moja matka spotyka się z takim człowiekiem. Przecież to może być nawet jego żona, jeśli nie kochanka.
Przez przykrą sytuację, nie miałam nawet ochoty na zwiedzanie miasteczka. Udałam się na przystanek, by tam przeczekać w milczeniu słuchając muzyki, którą oferowała mi MP3, z której zabraniem miałam ogromne wątpliwości.
Trudno było mi wytrzymać tyle godzin bez ruchu. Parę razy przespacerowałam się raz, aby coś zjeść, później znów napić się, dotrwałam jednak do wyznaczonej godziny, by z o wiele lepszym humorem wsiąść do autobusu.
Droga do Chelmsford była niezbyt miła, gdyż dłużyła się niemiłosiernie. Dodarłam jednak do kolejnego miasteczka o równej 21. Wyjęłam z plecaka kartkę z zapisanym adresem Harry’ego, jednak nie miałam pewności czy dotrę w wyznaczone miejsce. W domu zdążyłam jednak zaopatrzyć się w wydruk szczegółowej mapy miejscowości, nie byłam w stu procentach pewna czy mam ochotę kontynuować wycieczkę, gdyż zrobiło się zupełnie ciemno. Była w końcu późna zima, śniegu co prawda nie było, jednak ciemniło się o bardzo wczesnej porze. Wiedziałam, że nie mogę zrezygnować, gdyż zbyt daleko dotarłam. Otulona ciepłą kurtką udałam się w stronę cichej uliczki, którą co jakiś czas oświetlały lampy.
Byłam bardzo spokojna dopóki nie dotarł do mnie czyjś krzyk i pojękiwanie. Hałas składał się wyłącznie z męskich głosów i ujawniał duży ból, momentami jednak okrzyki zadowolenia. Przestraszyłam się lecz było w tym coś, co nie pozwoliło mi się cofnąć. Czułam w głowie ucisk, a także słyszałam głos mówiący, żebym poszła w tamtą stronę. Przystanęłam na chwilę, kilka kroków przed miejscem okrzyków, by stoczyć walkę z samą sobą. Nie wiedziałam co począć. Udać się w przód, by zobaczyć co się dzieje czy cofnąć się i zapomnieć o całym zajściu? Słowa powtarzające się w głowie przeważyły nad wygraną. Z trudem i ogromnym strachem zrobiłam kilka kroków w przód, przy czym głośność wypowiadanych słów i jęków nasiliła się. Mogłam wyraźnie usłyszeć prośby typu ‘’Zostawcie mnie’’, jak również groźby ‘’Zapłacisz nam za to’’. Wszystko wskazywała na pobicie, chciałam się cofnąć, jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać. Kilka kolejnych kroków sprawiło, że wychylenie się zza budynku pozwoliło mi obserwować całą walkę, a raczej napaść.
Pięć sylwetek chłopaków pochylało się nad jednym, bezbronnym, zwiniętym w ‘’ludzki kłębek’’ mężczyzną. Na jego ciele można było zauważyć mocne rany oraz pobłyskującą, w świetle odległej lampy, krew. Rozerwane ubranie przyklejało się do jego mocnych obdarć na plecach, co musiało powodować jeszcze większy ból.
Miałam szczęście, że oprawcy nie zauważyli mnie. Ja także z trudem mogłam ich zobaczyć, jednak gdy wytężyłam wzrok… wręcz Z A M A R Ł A M. Pierwsze co zobaczyłam to uśmiechnięta twarz Harry’ego, który kopał bezbronnego człowieka. Jego mina była szydercza i zadowolona z zadawanego bólu. Zdawał się wiedzieć co robi, a w dodatku sprawiało mu to dużą frajdę. Tak samo pozostali – blondyn z niewinną miną, krótko ostrzyżony chłopak, jak również uśmiechnięty brunet i Zayn, którego także od razu rozpoznałam.
Stałam tak jeszcze przez chwilę z trudem obserwując całą sytuację. Nie mogłam znieść widoku Styles’a znęcającego się nad kimś. Był to obraz tak zły, tak przerażający, tak bezczelny, że na samą myśl o tym do głowy przyszła mi tylko ucieczka. Zanim doszłam do siebie zdążyłam jednak popłakać się. Łzy same napłynęły mi do oczu, by później swobodnie spłynąć po moich policzkach. Dopiero po chwili zebrałam siły, które pozwoliłyby mi na bieg, jednak wtedy zauważyłam, że Harry wyciąga coś z kieszeni… Ostre narzędzie, pobłyskujące w świetle księżyca.
-Harry, nie rób tego! – krzyknęłam wybuchając płaczem.
Nie mogłam tego tak zostawić. To przecież był Harry – chłopak, który zawsze mi pomagał, który był wrażliwy, który się mną opiekował. Dlaczego znalazł się właśnie tu i co on wyczynia?
Emocje buzowały we mnie, gdy dwanaście par oczu zwróciło się w moją stronę. Najlepiej zapamiętałam jednak spojrzenie Loczka – pokora, smutek i błaganie w jednym. Od razu rozpoznał mój głos, od razu wiedział, że to ja.
Jeden z jego kolegów spojrzał na mnie oschle następnie pacząc na skruszonego Zielonookiego.
-Kto to jest? – warknął.
Teraz mogłam zrobić tylko jedno – uciec. Uciec do nikąd. Z wielkim trudem udało mi się oderwać ociężałe stopy od chodnika, by rozpędzić się i rozpocząć bieg. Usłyszałam, że ktoś również udał się w pogoń za mną. Ostatkiem sił odwróciłam lekko głowę, by zauważyć, że był to Harry. Niestety, nie dałam rady biec dalej, gdyż ucieczkę przerwał mi odłamek chodnika. Po tchnęłam się, gwałtownie upadając na kolano, ostatnie co pamiętam to nieprzyjemny dźwięk łamanej kości.

Pamiętajcie, że każdy komentarz mobilizuje do dalszego pisania. :)

7 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy już coś na tym blogu komentowałam, ale chyba nie...
    Szczerze, to odnalazłam go bardzo niedawno, ale dałam radę wszytko przeczytać i jestem w stanie stwierdzić, że TO OPOWIADANIE JEST GENIALNE!! TEN ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY!! I Łooo... Nie spodziewałam się tego po Harry'm. To znaczy wiedziałam, że on coś ukrywa i ma swoją mroczną stronę, ale nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś takiego... Kocham to opowiadanie!! Jest po prostu świetne, a Ty masz ogromny talent!! ;D
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow nie wiem co napisać , wiedziałam że Harry jest niebezpieczny ale że aż tak żeby zabić człowieka ? Ale i tak opowiadanie Bardzo mi się podoba <3 Nawet ta mroczna strona Harrego :D życzę weny <33 ;*
    @Minkaaa6

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki szok.! Ekstra rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Tutaj Grossa z opowiadania If you want me, pamiętasz prolog jaki napisałam? Założyłam w końcu bloga i serdecznie Cię zapraszam na niego x Jutro powinien pojawić się pierwszy rozdział! xxx
    http://indestructible-onedirectionfanfiction.blogspot.com/

    _

    Zaczęłąm czytac dopiero dwa pierwsze rozdziały, ale wciągnęło mnie i jutro nadrobie reszte<3
    Pozdrawiam :) x

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej tu @Wika_beli_direc super rozdział! Nie moge sie doczekac nexta ;***

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K