Według mnie, może Was trochę zadziwić - jeśli nie akcją to długością odcinka.
___________________________________________
Autobus zatrzymał się, gwałtownie przy tym hamując. Z
trudnością starałam się utrzymać równowagę na szczęście z powodzeniem. Miałam nie
małe kłopoty z szybkim dostaniem się do wyjścia, gdyż mnóstwo ludzi torowało mi
przejście wpychając się czy szturchając łokciem. Nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek
opuszczę ten cholerny, zatłoczony autobus bez co najmniej dwóch siniaków. Dopiero
po chwili udało mi się doznać świeżego powietrza i ciepłego, przyjemnego
wiatru.
-Przepraszam, wie pani może… - zatrzymałam jedną ze
starszych kobiet, która także lada moment wyszła z autobusu.
-Proszę się śpieszyć… - warknęła niemiło.
-Kiedy będzie jechał autobus do Chelmsford? – spytałam.
-Chelmsford? Nie wiem czy uda się pani tam dzisiaj dostać… -
odrzekła, po czym odwróciła się na pięcie odchodząc w przeciwną stronę.
Poczułam się bardzo zakłopotana, jednak nadal chciałam udać
się do nowej miejscowości Harry’ego. Nie zamierzałam wracać do domu, gdyż
byłoby to bez sensu. Skoro już postanowiłam udać się w podróż, dlaczego mam
rezygnować z planów?
Rozejrzałam się dookoła, mijając wzrokiem tłumy ludzi,
drzewa, domy, ruchliwą ulicę, a na końcu rozkład autobusów. Prawdę mówiąc
zapomniałam wtedy, że takie coś w ogóle istnieje, jednak skoro już udało mi się
znaleźć tą tabliczkę postanowiłam z niej skorzystać. Szybkim krokiem udałam się
w jej stronę, po czym z uwagą śledziłam tekst.
Autobus do Chelmsford
jest o 18:00, przeczytałam w myślach, uśmiechając się do zapisanych słów.
Zaplanowałam sobie dokładnie, jak mogę wykorzystać sześć godzin,
które spędzę w Crawley. Wszystko na pewno ułożyłoby się zgodnie z
postanowieniem, gdyby nie przechodzący za mną mężczyzna – spojrzenie wbite
przed siebie, dołeczki w policzkach i szarawe oczy, do złudzenia przypominał
swojego syna. Odwróciłam się gwałtownie, gdy tylko zauważyłam ojca Harry’ego.
Byłam ciekawa co robi w miejscu tak odległym od Londynu, dlatego postanowiłam
pójść za nim. Trudno powiedzieć dlaczego uznałam to za jedyne dobre rozwiązanie,
byłam jednak świadoma, że nie zgubię się idąc za kimś ‘’znajomym’’.
Ojciec Harry’ego szedł szybkim krokiem, ja tuż za nim.
Zdawał się nie zauważyć, że ktoś go śledzi, czy przynajmniej obserwuje. Miałam
też nadzieję, że nie rozpozna mnie przy ewentualnym odwróceniu się.
Spacer okazał się być bardzo ciekawy: po drodze mijałam dużo
uśmiechniętych ludzi, kolorowych budynków, ciekawych witryn sklepowych i wiele
naprawdę niesamowitych rzeczy. Nie wiem nawet dlaczego widok tego małego
miasteczka tak mnie ucieszył, bo przecież mieszkam w Londynie, a tam jest
prawie tak samo oprócz jednego – spokoju. Swoją śledczą wędrówkę zakończyłam w
kawiarence. Pięknie wystrojone pomieszczenie z uroczą fototapetą, na której
widniał kubek smacznej kawy z dużą ilością bitej śmietany. Oryginalne okrągłe
stoliki z wygodnymi, brązowymi fotelami cieszyły oko i były bardzo wygodne.
Usiadłam zaraz za ojcem Styles’a, baczne go obserwując.
Śledziłam każdy jego ruch, każdy gest, obserwowałam każde nawet nieznaczne
skinienie głowy. Mężczyzna siedział spokojnie, opierając się rękami o blat,
zdawało się, że na kogoś czekał, gdyż co jakiś czas patrzył na drogi, pozłacany
zegarek umieszczony na jego lewej ręce. Gdy podeszła do niego kelnerka, okazało
się, że moje podejrzenia były słuszne – oczekiwał czyjegoś przyjścia. Nie był
jednak zbyt cierpliwy, co jakiś czas wyglądał przez szybę, stukał uporczywie
palcami w blat. Miał wiele szczęścia, gdyż doczekał się przyjścia pięknej,
zdecydowanie młodszej od niego brunetki, którą przywitał gorącym pocałunkiem, jednak
nie był to przyjacielski buziak, był namiętny i uczuciowy.
-Długo czekałeś? – spytała kobieta dosiadając się do stolika
mężczyzny.
-Nie… - skłamał. – Spóźniłaś się tylko chwilę. – z uśmiechem
spojrzał na zegarek.
-Jak było w delegacji? – spytała łapczywie łapiąc w ręce
menu kawiarenki.
-Jak zwykle. Mnóstwo pracy, mało snu, pełno klientów… Wszystko,
czego wręcz nienawidzę. – wyjaśnił z zażenowaniem.
-Hmm… Poproszę małą czarną. – ciemnowłosa zwróciła się do
kelnerki, która właśnie podeszła do ich stolika.
-A ja poproszę cappuccino. – dodał nie odrywając wzroku od swojej
towarzyszki.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? - kobieta widocznie zauważyła męskie spojrzenie
na sobie.
-Pięknie dziś wyglądasz… Po za tym dawno cię nie widziałem. –
przechylił lekko głowę, kładąc rękę na blat.
-Stęskniłam się. – kobieta zrobiła smutną minę, po czym
ułożyła swoją dłoń, na ręce pana Styles’a.
-Będziesz miała na to okazję… - rzekł smutno. -Jutro wracam
do Londynu. Znaleziono tam kilku nowych klientów. Nie mogę nic z tym zrobić.
Na twarzy kobiety zaczął malować się smutek.
-Kochanie, wiesz przecież, że praca to praca. Ważne, że ten
dzień możemy spędzić razem… Mam dla ciebie małą niespodziankę, jednak w domu… -
ciemnowłosa przygryzła wargę, dając mężczyźnie do zrozumienia, jaki ma dla
niego prezent.
Emocje, które zgromadziły się w mojej duszy, nie dawały mi
spokoju. Miałam ochotę zadzwonić do mamy i powiedzieć jej o wszystkim, jednak
nie mogłam. Wydałabym samą siebie. Rodzicielka odkryłaby, że nie jestem ani w
domu, ani w szkole…
Uczucia wygrały. Zapłaciłam za wypitą kawę, po czym szybko
wybiegłam z pomieszczenia, starając się ominąć dziwne spojrzenia ludzi dookoła.
Nie miałam ochoty oglądać tej ‘’romantycznej’’ miłości. Było to zbędne. Nie
mogłam jedynie znieść myśli, że moja matka spotyka się z takim człowiekiem.
Przecież to może być nawet jego żona, jeśli nie kochanka.
Przez przykrą sytuację, nie miałam nawet ochoty na
zwiedzanie miasteczka. Udałam się na przystanek, by tam przeczekać w milczeniu
słuchając muzyki, którą oferowała mi MP3, z której zabraniem miałam ogromne
wątpliwości.
Trudno było mi wytrzymać tyle godzin bez ruchu. Parę razy
przespacerowałam się raz, aby coś zjeść, później znów napić się, dotrwałam
jednak do wyznaczonej godziny, by z o wiele lepszym humorem wsiąść do autobusu.
Droga do Chelmsford była niezbyt miła, gdyż dłużyła się
niemiłosiernie. Dodarłam jednak do kolejnego miasteczka o równej 21. Wyjęłam z
plecaka kartkę z zapisanym adresem Harry’ego, jednak nie miałam pewności czy
dotrę w wyznaczone miejsce. W domu zdążyłam jednak zaopatrzyć się w wydruk szczegółowej
mapy miejscowości, nie byłam w stu procentach pewna czy mam ochotę kontynuować
wycieczkę, gdyż zrobiło się zupełnie ciemno. Była w końcu późna zima, śniegu co
prawda nie było, jednak ciemniło się o bardzo wczesnej porze. Wiedziałam, że
nie mogę zrezygnować, gdyż zbyt daleko dotarłam. Otulona ciepłą kurtką udałam
się w stronę cichej uliczki, którą co jakiś czas oświetlały lampy.
Byłam bardzo spokojna dopóki nie dotarł do mnie czyjś krzyk
i pojękiwanie. Hałas składał się wyłącznie z męskich głosów i ujawniał duży
ból, momentami jednak okrzyki zadowolenia. Przestraszyłam się lecz było w tym
coś, co nie pozwoliło mi się cofnąć. Czułam w głowie ucisk, a także słyszałam
głos mówiący, żebym poszła w tamtą stronę. Przystanęłam na chwilę, kilka kroków
przed miejscem okrzyków, by stoczyć walkę z samą sobą. Nie wiedziałam co
począć. Udać się w przód, by zobaczyć co się dzieje czy cofnąć się i zapomnieć
o całym zajściu? Słowa powtarzające się w głowie przeważyły nad wygraną. Z
trudem i ogromnym strachem zrobiłam kilka kroków w przód, przy czym głośność
wypowiadanych słów i jęków nasiliła się. Mogłam wyraźnie usłyszeć prośby typu ‘’Zostawcie
mnie’’, jak również groźby ‘’Zapłacisz nam za to’’. Wszystko wskazywała na
pobicie, chciałam się cofnąć, jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać. Kilka
kolejnych kroków sprawiło, że wychylenie się zza budynku pozwoliło mi
obserwować całą walkę, a raczej napaść.
Pięć sylwetek chłopaków pochylało się nad jednym,
bezbronnym, zwiniętym w ‘’ludzki kłębek’’ mężczyzną. Na jego ciele można było
zauważyć mocne rany oraz pobłyskującą, w świetle odległej lampy, krew.
Rozerwane ubranie przyklejało się do jego mocnych obdarć na plecach, co musiało
powodować jeszcze większy ból.
Miałam szczęście, że oprawcy nie zauważyli mnie. Ja także z
trudem mogłam ich zobaczyć, jednak gdy wytężyłam wzrok… wręcz Z A M A R Ł A M. Pierwsze
co zobaczyłam to uśmiechnięta twarz Harry’ego, który kopał bezbronnego człowieka.
Jego mina była szydercza i zadowolona z zadawanego bólu. Zdawał się wiedzieć co
robi, a w dodatku sprawiało mu to dużą frajdę. Tak samo pozostali – blondyn z
niewinną miną, krótko ostrzyżony chłopak, jak również uśmiechnięty brunet i
Zayn, którego także od razu rozpoznałam.
Stałam tak jeszcze przez chwilę z trudem obserwując całą
sytuację. Nie mogłam znieść widoku Styles’a znęcającego się nad kimś. Był to
obraz tak zły, tak przerażający, tak bezczelny, że na samą myśl o tym do głowy przyszła
mi tylko ucieczka. Zanim doszłam do siebie zdążyłam jednak popłakać się. Łzy
same napłynęły mi do oczu, by później swobodnie spłynąć po moich policzkach.
Dopiero po chwili zebrałam siły, które pozwoliłyby mi na bieg, jednak wtedy
zauważyłam, że Harry wyciąga coś z kieszeni… Ostre narzędzie, pobłyskujące w
świetle księżyca.
-Harry, nie rób tego! – krzyknęłam wybuchając płaczem.
Nie mogłam tego tak zostawić. To przecież był Harry –
chłopak, który zawsze mi pomagał, który był wrażliwy, który się mną opiekował.
Dlaczego znalazł się właśnie tu i co on wyczynia?
Emocje buzowały we mnie, gdy dwanaście par oczu zwróciło się
w moją stronę. Najlepiej zapamiętałam jednak spojrzenie Loczka – pokora, smutek
i błaganie w jednym. Od razu rozpoznał mój głos, od razu wiedział, że to ja.
Jeden z jego kolegów spojrzał na mnie oschle następnie
pacząc na skruszonego Zielonookiego.
-Kto to jest? – warknął.
Teraz mogłam zrobić tylko jedno – uciec. Uciec do nikąd. Z
wielkim trudem udało mi się oderwać ociężałe stopy od chodnika, by rozpędzić
się i rozpocząć bieg. Usłyszałam, że ktoś również udał się w pogoń za mną. Ostatkiem
sił odwróciłam lekko głowę, by zauważyć, że był to Harry. Niestety, nie dałam
rady biec dalej, gdyż ucieczkę przerwał mi odłamek chodnika. Po tchnęłam się, gwałtownie
upadając na kolano, ostatnie co pamiętam to nieprzyjemny dźwięk łamanej kości.
Pamiętajcie, że każdy komentarz mobilizuje do dalszego pisania. :)
Nie wiem, czy już coś na tym blogu komentowałam, ale chyba nie...
OdpowiedzUsuńSzczerze, to odnalazłam go bardzo niedawno, ale dałam radę wszytko przeczytać i jestem w stanie stwierdzić, że TO OPOWIADANIE JEST GENIALNE!! TEN ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY!! I Łooo... Nie spodziewałam się tego po Harry'm. To znaczy wiedziałam, że on coś ukrywa i ma swoją mroczną stronę, ale nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś takiego... Kocham to opowiadanie!! Jest po prostu świetne, a Ty masz ogromny talent!! ;D
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ^.^
Zakochałam się<3
OdpowiedzUsuńWow nie wiem co napisać , wiedziałam że Harry jest niebezpieczny ale że aż tak żeby zabić człowieka ? Ale i tak opowiadanie Bardzo mi się podoba <3 Nawet ta mroczna strona Harrego :D życzę weny <33 ;*
OdpowiedzUsuń@Minkaaa6
Jaki szok.! Ekstra rozdział
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńHej! Tutaj Grossa z opowiadania If you want me, pamiętasz prolog jaki napisałam? Założyłam w końcu bloga i serdecznie Cię zapraszam na niego x Jutro powinien pojawić się pierwszy rozdział! xxx
OdpowiedzUsuńhttp://indestructible-onedirectionfanfiction.blogspot.com/
_
Zaczęłąm czytac dopiero dwa pierwsze rozdziały, ale wciągnęło mnie i jutro nadrobie reszte<3
Pozdrawiam :) x
Hej tu @Wika_beli_direc super rozdział! Nie moge sie doczekac nexta ;***
OdpowiedzUsuń