Obiecany rozdział, który wyszedł naprawdę długi i... CIEKAWY! :)
Nie chcę zdradzać o czym jest, więc zabieraj się do czytania, a jeśli już to zrobisz skomentuj! ;)
Następny rozdział dopiero w PIĄTEK.
_________________________________________________
-Pożyczałaś moją bluzkę? – matka krzątała się po korytarzu
od rana, pakując walizkę.
-Nie. – powiedziałam, po czym utykając dotarłam do drzwi
mojego pokoju, z których się wychyliłam. – O której wyjeżdżasz?
-O siedemnastej. Poradzisz sobie przez te dwa dni? –
spytała, spoglądając na mnie niepewnie.
Jej twarz wskazywała niepewność, jednak wydaje mi się, że
była to jedynie przykrywka. Bardzo cieszyła się z wyjazdu z Desem. Na początku
byłam przeciwna tej wycieczce, gdyż znałam tajemnicę pana Stylesa, ale gdy
zaprosiłam do siebie Harry’ego od razu zmieniłam zdanie. Powinnam chronić matkę
przed takimi typami jak ten mężczyzna, jednak bardzo chciałabym usłyszeć
wyjaśnienia Loczka i spędzić z nim czas, tak jak jeszcze kilka tygodni temu. Jednak
to prawda, że czułam ogromny strach i zdenerwowanie tą wizytą, byłam jednak
pewna, że Zielonooki nie skrzywdzi mnie.
-Może zadzwonisz po babcię? – rodzicielka wpadła do mojego
pokoju.
-Nie trzeba. – odrzekłam opadając lekko na ścianę.
-Na pewno? – spytała dla pewności, podkradając moje
kosmetyki.
-Nie będę ciągnęła babci przez całe miasto na dwa dni. Mam
siedemnaście lat. Poradzę sobie, nie sądzisz? – złożyłam ręce na piersi.
-Mogłabym długo dyskutować na temat mojego zaufania wobec
ciebie… Szczególnie po wycieczce do Chelmsford. – tłumaczyła, malując rzęsy
tuszem.
-To był przypadek. – wolnym krokiem podeszłam do okna przez,
które wyjrzałam. – Ktoś przyjechał.
-Des? – matka podbiegła do okna. – Cholera! Co on robi tu
tak wcześnie? – spojrzała na zegarek. –Siedemnasta dziesięć?
-Na to wygląda. – odpowiedziałam spokojnym tonem, opierając się
o parapet.
-Do zobaczenia w przyszłym tygodniu, Ley. – matka pocałowała
mnie w policzek, po czym odgarnęła moje opadłe na czoło włosy.
-Baw się dobrze. – uśmiechnęłam się sztucznie, wzrokiem
odprowadzając ją do drzwi.
Rodzicielka opuściła mój pokój, a ja w tym czasie udałam się
na łóżko, gdzie wygodnie ułożyłam się na poduszce. Jedyne co słyszałam, to
głośne kroki po schodach i trzask drzwi wyjściowych, który oznaczał, że matka
opuściła dom. Następnie dobiegł mnie szum auta dobiegający zza okna – pojechała.
***
Złapałam za telefon, w którym znalazłam opcje pisania SMS-a.
Moje sprawne palce szybko wypisały wiadomość na klawiaturze aparatu, znalazłam
też numer odbiorcy wiadomości, po czym wysłałam ją. W ciągu pięciu minut dostałam
odpowiedź, w której Harry poinformował mnie, że będzie u mnie za kilka chwil.
Spełnił swoją obietnicę szybciej niż przewidywałam, ponieważ pojawił się
zdecydowanie szybciej. Wolnym krokiem udałam się, by otworzyć mu drzwi, a gdy
to zrobiłam przywitał mnie śnieżnobiały uśmiech Loczka.
-Witaj. – rzekł krótko, a z jego twarzy nie schodził uśmiech.
Nie wiedziałam jak powinnam zareagować, więc stałam w
bezruchu, przez kilka sekund wpatrując się w pełne nadziei oczy chłopaka.
-Wejdź. – powiedziałam obojętnym tonem.
Nie wiem co nagle sprawiło, że poczułam się nieswojo, jednak
udało mi się zauważyć, że obecność Loczka przytłacza mnie.
-Bardzo za tobą tęskniłem. – odrzekł, zdejmując z siebie
ciężką, brązową kurtkę, którą zaraz powiesił na wieszaku.
Moją odpowiedzią było jedynie krótkie westchnięcie.
-Jak twoja noga? – spytał, nadal starając się dotrzeć w głąb
mojej nieprzewidywalnej duszy.
-W porządku… Radze sobie z chodzeniem. –oparłam się
ramieniem o ścianę. – Chodź na górę. – zmieniłam temat.
Zielonooki uważnie rozglądał się po domu. Był wyraźnie
zaciekawiony tym jak mieszkam, gdyż nie spuszczał wzroku z moich dziecięcych
rysunków oraz rodzinnych zdjęć. Z podniesioną głową dumnie kroczył w górę po
schodach.
-To tutaj. – wskazałam ręką na drzwi mojego pokoju, pozwalając
chłopakowi, aby to on jako pierwszy wszedł do środka.
Loczek stawiał niepewne kroki, nadal rozglądając się
dookoła.
-Widzę, że jestem ci zbędny. – odpowiedział spoglądając na
mnie.
-Potrzebuję cię. – wyszeptałam, zaraz gdy poczułam ukłucie w
sercu.
Harry zdawał się nie rozumieć mojego szybkiego zmienienia
zdania. Sama także nie wiedziałam co się ze mną działo. Na widok Stylesa bicie
mojego serca stawało się nieregularne, a w żołądku czułam przyjemne ściśnięcie,
które zabawnie łaskotało moje wnętrze. Nie dopuszczałam jednak myśli, o tym że
mogłabym się zakochać.
-Usiądź. – powiedziałam pewnie, wskazując miejsce na łóżku.
Chłopak usiadł, po czym przesunął się zostawiając obszar dla
mnie. Usiadłam obok, po czym moja głowa mimowolnie opadła na jego ramię.
-Harry? – wyszeptałam cicho i niepewnie.
-Tak? – ton Harry’ego był równie niespokojny.
-Dlaczego chciałeś zabić tamtego mężczyznę? – nabrałam więcej
odwagi.
-Ley… - szepnął. – Nie chciałem go zabić. Miałem zamiar jedynie
go przestraszyć. To zamieszanie było niepotrzebne. On nie jest moim wrogiem,
jednak wyrządził wielką krzywdę mojemu przyjacielowi. Przez niego prawie
zginął. To nie my jesteśmy źli, tylko on. Mój przyjaciel był na skraju życia. W
szpitalu ledwo go uratowali. Nie mogliśmy pozwolić żeby to się powtórzyło. –
wyjaśnił, co jakiś czas nerwowo zaciskając pięść.
-Nie jesteś zły… - rzekłam z ufnością, po czym mocno
ścisnęłam dłoń Harry’ego.
-Nie. – odpowiedział krótko. – Uwierz mi, że nie.
Uniosłam lekko głowę, spoglądając w zaszklone oczy chłopaka.
Patrzył na mnie przez kilka sekund, następnie zaczął zbliżać swoje usta do
moich. Czułam się jak dawniej – wolna, kochana i bezpieczna. Cieszyłam się, że znów
mogę poczuć jego silne ramie oplatające moją talię, jego nieregularny oddech i
przyśpieszone bicie serca. Uwielbiałam to uczucie, gdy jego czerwone, delikatne
usta stykały się z moimi, gdy z lekkością przygryzał moją drżącą dolną wargę.
Na chwilę oderwał się ode mnie patrząc jednocześnie prosto w
moje oczy, jak gdyby chciał sprawdzić czego oczekuję. Następnie znów wpił się we
mnie, jednak tym razem jego soczyste pocałunki schodziły coraz niżej. Pierw dokładnie
obcałował moją brodę, schodząc do szyi. Delikatnie odchyliłam głowę dając mu
tym samym lepszy dostęp do niej. Czułam jak jego rozgrzane usta kreślą ślaczki
na mojej równie rozpalonej skórze, przez którą co jakiś czas przechodziły
przyjemne, niekontrolowane dreszcze. Z moich płuc wyrwało się jedynie krótkie
westchnienie, na które Harry zareagował oderwaniem się od mojego oblicza.
-Jeśli chcesz mogę przerwać. – szepnął.
-Nie chcę. – odpowiedziałam równie cicho, na co chłopak znów
zaczął muskać ustami moje ciało.
Zwykłe lekkie buziaki przerodziły się nagle w namiętne,
pełne miłości pocałunki zapierające dech w piersiach. Nie chciałam przerywać
tej wspaniałej chwili, która mogłaby trwać wiecznie.
Z lekkością wplątałam zgrabne palce w miękkie, kręcone loki
chłopaka, co musiało mu się spodobać, gdyż poczułam, że uśmiecha się nie
przerywając całusów.
Gdy moja szyja była już dostatecznie wypieszczona Zielonooki
znów powrócił do moich ust jednocześnie delikatnie przejeżdżając ręką po moim
biodrze. Chłopak zaczął delikatnie masować mój język swoim, tak jakby był co
najmniej zawodowcem. Sprawiał mi tym wiele satysfakcji i przyjemności. Sprawne
dłonie chłopaka gwałtownym ruchem umiejscowiły się tuż przy guzikach mojej
jasnoszarej koszuli, którą zaraz zaczął rozpinać. Jego ręce wykonywały przy tym
bardzo sprawne ruchy, a język nie przestawał pracować.
Pocałunki znów zostały przerwane kolejnym spojrzeniem Harry’ego.
Po raz wtóry popatrzył na mnie niepewnie, zastanawiając się czy może
kontynuować. Pozwoliłam mu na to, wysyłając do niego uśmiech.
Tym razem jego usta skupiły się na moich piersiach, kiedy to
dłonie zdejmowały rozpiętą już koszulę z moich ramion. Chłopak dokładnie
wykonywał wszystkie czynności. Był bardzo delikatny i starał się dbać o moje
zdanie. Często spoglądał na mnie pytającym wzrokiem, by dowiedzieć się czy chcę
ciągnąć to dalej, byłam jednak zdecydowana i dokładnie wiedziałam czego pragnę.
Cały czas gładził moje ciało, całował i pieścił
doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. Było to dla mnie niesamowite
przeżycie, gdyż było pierwszym takim w moim życiu.
Styles jednym, szybkim ruchem pozbawił mnie stanika oraz
spodni, tak, że siedziałam teraz obok niego prawie naga. Chłopak sprawnie
zasygnalizował mi, że chce abym się położyła, na co ja zareagowałam
wysłuchaniem jego prośby. Energicznie ułożyłam się na miękkiej pościeli, która
drażniła moje rozgrzane do czerwoności ciało. Loczek delikatnie ułożył się na
mnie. Materiał jego koszulki i spodni, również ocierał się o moją skórę.
-Harry. – szepnęłam, gdy ten zajmował się moim brzuchem.
Zielonooki podniósł na mnie wzrok.
-Coś nie tak? – zapytał, nadal gładząc dłonią moje udo.
-Wszystko w porządku. – zapewniłam.
Loczek powrócił do swojej czynności, przerywając tylko
chwilowo, gdy ściągnął z siebie jasnoniebieską koszulkę. Zauważyłam jedynie, że
trafiła gdzieś w kąt pokoju, później zwróciłam uwagę na jego klatkę i ramiona,
gdzie widniało kilka małych tatuaży. Chciałam jeszcze przez chwilę przyjrzeć się
jego ‘’dziarom’’, on przywarł do mojego ciała, jednak po chwili znów przerwał,
gdyż niezdarnym ruchem rozpoił zamek swoich spodni, które kilka chwil później
znalazły się, gdzieś w ciemnej sferze pokoju. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę
z godziny, która wybiła. Nie miałam jednak zamiaru o niej myśleć. Skupiłam się
na wspaniałym uczuciu, które zadawał mi Loczek.
-Harry. – wyszeptałam ponownie, gdy chłopak ściągnął ze mnie
dolną partię mojej bielizny. – Nigdy tego nie robiłam.
-Spokojnie, będę delikatny. – odrzekł z czułością.
W pełni mu zaufałam, gdyż szybko rozwiał moje obawy. Bałam
się jedynie bólu, który podobno miał towarzyszyć pierwszemu stosunkowi
płciowemu. Postanowiłam jednak zaryzykować.
Nie zauważyłam nawet, gdy Harry zdjął z siebie swoje czarne
bokserki, jednak dokładnie poczułam, gdy jego męskość znalazła się w mojej
pochwie. Był to jedynie niemiłosierny ból w dole brzucha. Czułam się, jakby coś
rozrywało mnie od środka. Odczuwałam także delikatne, powolne ruchy bioder
Harry’ego, które z każdym pchnięciem stawały się coraz bardziej energiczne.
Wszystko to sprawiało, że miałam ochotę krzyczeć, ale nie chciałam pokazać
Loczkowi, że sprawia mi takie katusze. Tłumiony zgiełk spowodował, że po moich
policzkach zaczęły lecieć niekontrolowane łzy, a moje palce wbiłam w pościel.
Zielonooki nie zauważył tego, gdyż był zbyt zajęty dalszym składaniem
pocałunków na mojej szyi, częstym przygryzaniem mojego prawego płatka ucha oraz
wykonywaniem płynnych, jednostajnych ruchów bioder. Słyszałam jedynie jak
pojękiwał co jakiś czas. Moment ten trwał dla mnie jakby wiecznie, a gdy się
zakończył odetchnęłam głośno. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że pomimo bólu
czułam ogromną przyjemność.
Loczek wykonał ostatnie pchnięcie, po czym pocałował mnie w
czoło, następnie z lekkością rzucił się na łóżko tuż obok mnie. Dopiero teraz
usłyszałam jak zdyszany i głośny jest jego oddech.
-Wszystko dobrze? – wyszeptał z trudnością, spoglądając na
moją mokrą od łez twarz.
-Tak. – odrzekłam cicho. – To było niesamowite. –
uśmiechnęłam się, nie mając odwagi spojrzeć Harry’emu w oczy.
Nie skłamałam mówiąc o tym co czułam – było to świetne przeżycie,
które zostało ze mną na długi czas.
Nie zauważyłam kiedy Styles zasnął tuż obok mnie. Nadal
leżałam z otwartymi oczami, wtulona w jego wytatuowaną klatkę zastanawiając się
jak właściwie doszło do tego co się stało. Cieszyłam się, że to właśnie z Harry’m
przeżyłam jeden z najważniejszych momentów mojego życia…
To było cudowne! Lepiej bym tego nie opisała.. AWW!
OdpowiedzUsuńKocham Cie normalnie ♥
Super rozdział!!! Czekam nn ;***
OdpowiedzUsuńWow, super!
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, po prostu mnie zatkało xd
*reklama*
http://allyouneversaytome.blogspot.com/?m=1
http://mential-stories-from-me.blogspot.com/?m=1
świetny < 3
OdpowiedzUsuńŁooooo..... Świetny!! Genialny!! Boski!! Najlepszy!! Wspaniały!! Rozdział <3
OdpowiedzUsuńNiesamowicie ciekawe jest to opowiadanie... KOCHAM!! ;*
SUPER! Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania mojego bloga!
OdpowiedzUsuńhttp://i-want-you-to-stay-one-direction-blog.blogspot.com/
Cudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńgeNIALLny!
OdpowiedzUsuń